46-latek zginął pod ciągnikiem, 60-latek w studni
Kolejne dramatyczne doniesienia napływają z gospodarstw. 46-letni kierujący zginął przygnieciony przez ciągnik rolniczy, a ciało 60-latka znaleziono w studni na jego posesji.
Do pierwszej tragedii doszło 4 listopada w Sędziszowej (pow. gorlicki, woj. małopolskie).
Ciągnik w rowie, a traktorzysta uciekł do domu
"Jak wskazują wstępne ustalenia, mężczyzna jechał drogą dojazdową do jednej z posesji. Na mokrej i pokrytej liśćmi nawierzchni traktor prawdopodobnie zsunął się na pobliską skarpę i przewrócił na bok, przygniatając kierującego" - relacjonuje Komenda Powiatowa Policji w Gorlicach.
Służby powiadomił świadek zdarzenia, który próbował ratować poszkodowanego. Niestety, mieszkaniec gminy Bobowa zmarł przed przyjazdem karetki pogotowia.
Tego samego dnia stróże prawa zostali powiadomieni przez mieszkańca Trześni (pow. mielecki, woj. podkarpackie), że jego brat wyszedł z domu we wtorek około godz. 21 i nie powrócił. Takie sytuacje już się zdarzały, dlatego mężczyzna nie informował wcześniej policji.
"Około godz. 20 sąsiad zaginionego zaczął szukać mężczyzny w miejscach, gdzie najczęściej go widywał. W pewnym momencie zwrócił uwagę na studnię, której wieko było odsunięte. Kiedy poszedł sprawdzić co jest tego przyczyną, zauważył leżącego w niej sąsiada. Na miejsce wezwane zostały służby" - podaje mielecka KPP.
Ciało zostało wyciągnięte z wody z pomocą strażaków. Rodzina potwierdziła, że to poszukiwany 60-letni gospodarz.
Na miejscu pracowała ekipa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratora. Zwłoki mężczyzny zabezpieczono do badań sekcyjnych. W sprawie wszczęto postępowanie.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl