Ekspert: pomagać ukraińskiemu rolnictwu trzeba, ale najważniejsza jest zasada bezpieczeństwa ratownika
Jeżeli w Europie nie będzie dbać się o tradycyjne rodzinne gospodarstwa, będą one znikać na rzecz powstawania koncernów i gigantów wzorem tych działających na Ukrainie - wnioskowali uczestnicy grudniowego posiedzenia grupy roboczej „Zboża” Copa-Cogeca”.
Kwestia Ukrainy i napływu z niej produktów rolnych była istotnym tematem debaty. Zdaniem biorącego udział w spotkaniu Marcina Gryna - eksperta Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych i jednocześnie wiceprezesa Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych - UE w zbyt małym stopniu skupiła się na rozwiązaniu jednego z najistotniejszych obecnie problemów producentów zbóż, jakim jest integracja rynków europejskiego i ukraińskiego.
Demografia w europejskim rolnictwie przeraża. Tylko 11 proc. gospodarzy ma mniej niż 40 lat
Bezpieczny ratownik
„Uważam, że istotną kwestią, którą powinniśmy podnieść, jest kryzys związany z wojną toczącą się na Ukrainie. Polscy rolnicy zaangażowali się w pomoc wschodnim sąsiadom, natomiast krzywdzące dla rolników zarówno polskich, jak i z pozostałych krajów przyfrontowych, jest pozywanie ich przez władze ukraińskie do instytucji UE pod zarzutem utrudniania tranzytu zbóż ukraińskich. W ramach grupy roboczej ‘Zboża’ Copa-Cogeca powinniśmy zająć stanowisko, które pomoże w modernizacji infrastruktury portowej oraz eksportowej, aby pomóc rolnikom ukraińskim w sprzedaży zbóż na rynki światowe. Ale tak, aby nie ucierpieli przy tym rolnicy z innych krajów” - powiedział cytowany w komunikacie po spotkaniu ekspert FBZPR.
Jak podkreślił, pomoc będzie możliwa tylko i wyłącznie w przypadku, jeśli sami jako m.in. Polska nie będziemy potrzebować pomocy.
„Najważniejsza jest bowiem zasada bezpieczeństwa ratownika. Uważam, że gwałtowny napływ i wzrostu udziału zbóż ukraińskich na rynku europejskim jest najpoważniejszym problemem, z jakim muszą mierzyć się europejscy rolnicy, a konflikt pomiędzy rolnikami europejskimi, a ukraińskimi niepotrzebnie narasta. Powinniśmy pracować nad rozwiązaniami przyszłościowymi, które będą integrować nasze rynki zbóż, a nie rodzić konflikt interesów, jak dzieje się w roku obecnym” – zwrócił uwagę polski ekspert.
Priorytetowe prace
Uczestnicy spotkania omówili także pozostałe priorytety prac na 2024 r. Będą należeć do nich m.in. utrzymanie zrównoważonych systemów żywnościowych, kwestia zarządzania ryzykiem w nowej WPR w kontekście zmieniających się warunków pogodowych w Europie, strategia białkowa, nowe techniki hodowli roślin, rolnictwo precyzyjne, odstępstwo od niektórych norm GAEC w związku z koniecznością zapewnienia gruntów rolnych pod uprawę oraz przyszłość środków ochrony roślin.
Siekierski: chcemy powrócić do rozmów na temat importu produktów z Ukrainy na forum UE
W planach na 2024 r. są także spotkania z eurodeputowanymi w gospodarstwach rolnych w Belgii. Ma to być okazja do zaprezentowania bieżących problemów i bolączek europejskich rolników.
Prognozy na 2024 r.
„Delegacje krajów członkowskich Copa-Cogeca odbyły także dyskusję na temat sytuacji na rynku zbóż na przestrzeni lat 2014-2024. Nie było zaskoczeniem, że globalna produkcja zbóż wzrosła, ale także wzrosła ich konsumpcja. Eksperci prognozują, że w sezonie 2023-2024 produkcja pszenicy będzie niższa niż jej konsumpcja, więc zapasy mogą ponownie spaść. W odróżnieniu od pszenicy, prognozuje się, że zapasy kukurydzy pozostaną na stabilnym poziomie, a jej produkcja będzie na wyrównanym poziomie z tempem konsumpcji. Głównym czynnikiem ograniczającym ilość i jakość produkcji w obecnym sezonie, byłe warunki pogodowe panujące w Europie. Zdaniem ekspertów, trudno obecnie prognozować przyszłość rynku zbóż, ze względu na dynamikę rynku i nieprzewidywalność w przypadku udziału zbóż ukraińskich na rynkach światowych” – wskazano w komunikacie.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś