Eksport żywności z Polski nadal szybko rośnie
Tylko w trzech pierwszych kwartałach 2017 roku polskie firmy sprzedały za granicę produkty spożywcze za niemal 20 mld euro, a według resortu rolnictwa do końca roku wartość ta ma wzrosnąć o kolejnych 5 mld euro.
Eksport jest szansą także dla firm rodzinnych na zbyt nadwyżek produkcji i dalszy rozwój.
- Firma, która chce się rozwijać, musi prędzej czy później pomyśleć o zaistnieniu na rynkach zagranicznych. Eksport jest prostą drogą do wykorzystania mocy produkcyjnych, które czasami są w nadmiarze. Jeżeli nie ma już miejsca na ekspansję na rynku krajowym, naturalne jest wyjście za granicę - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jakub Kołodziej, członek zespołu zarządzającego w firmie Roleski.
Eksporterzy żywności mogą wiele zyskać. Zawarto ważne porozumienie
- Dostrzegamy sporą zmianę w postrzeganiu produktów "made in Poland" i to przeciwstawienie, które było kiedyś: German quality i Polnische wirtschaft, które miało pejoratywne znaczenie, teraz trochę się odwróciło - mówi Kołodziej.
Dodaje, że w branży, w której działa Roleski, czyli musztard, keczupów, majonezów, dressingów i innych zimnych sosów, produkty z Polski są już postrzegane bardzo pozytywnie jako wyroby wysokiej jakości, i to pomimo zawirowań politycznych.
Popyt na wyroby znad Wisły widać zwłaszcza w Unii Europejskiej: od stycznia do września polskie firmy wyeksportowały na unijne rynki produkty rolno-spożywcze za 19,9 mld euro, czyli o 12,3 proc. więcej niż rok wcześniej - wynika z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Stanowiło to 13,3 proc. całego polskiego eksportu.
Polskie mięso drobiowe może jechać do Singapuru
- Nasza ekspansja eksportowa rozpoczęła się naturalnie w skupiskach Polaków mieszkających za granicą, Niemcy, Anglia, USA, kraje Beneluksu. Dzięki temu, że przez lata byliśmy tam obecni z naszymi produktami, one zaczęły być poznawane i postrzegane przez rdzennych mieszkańców tych krajów jako coś dobrego i zaczęli po nie sięgać poniekąd naturalnie. W naszym przypadku pójście szlakiem emigrantów zaowocowało - wyjaśnia Kołodziej.
- Są na pewno branże, w których polska nazwa marki lub firmy może być przeszkodą, dla nas tak na szczęście nie było - dodaje.
Firmy rodzinne na zagranicznych rynkach muszą wprawdzie konkurować z wielkimi koncernami, jednak zdaniem członka zespołu zarządzającego firmy Roleski najtrudniejszym zadaniem dla przedsiębiorstw, których skala działalności dawno przekroczyła możliwości obsadzenia stanowisk przez członków rodziny, jest zachowanie rodzinnego charakteru relacji z pracownikami.
[WIDEO] Mówi Jakub Kołodziej, członek zespołu zarządzającego firma Roleski
Eksportujemy więcej wieprzowiny. Zyski ze sprzedaży też rosną
- Największym wyzwaniem jest to, żeby dalej traktować ludzi nie jak roboty i może nawet nie tyle jak pracowników, ile jak osoby, które świadczą usługę pracy na rzecz firmy w zamian za wynagrodzenie finansowe, satysfakcję, którą mają ze współtworzenia czegoś, co my nazywamy wspólnotą firmy rodzinnej - deklaruje Jakub Kołodziej.
- Nie chcemy przymuszać członków rodziny do tego, żeby byli na zawsze związani z firmą - będą jako właściciele, ale nie muszą nią zarządzać, mają po prostu nakreślić strategię i rozliczać zespół zarządzający z wykonania celów strategicznych - zaznacza.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś