Budowa farm wiatrowych na Bałtyku może pobudzić całą gospodarkę
PGE Baltica, PKN Orlen i Polenergia są obecnie na najbardziej zaawansowanym etapie projektów budowy farm wiatrowych na Bałtyku.
- To właśnie te trzy podmioty ukształtują rynek morskiej energetyki wiatrowej w Polsce do 2030 roku - ocenia Mariusz Witoński, prezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej.
W nadchodzących latach na Bałtyku ma nastąpić boom inwestycyjny, który może dać impuls do rozwoju portów, pobudzić przemysł stoczniowy i całą gospodarkę.
Orlen chce zawładnąć Bałtykiem. Duże inwestycje w energetykę wiatrową
- Mamy stosunkowo niewielką grupę podmiotów przygotowujących projekty morskich farm wiatrowych na Bałtyku i które osiągnęły już znaczny stopień zaawansowania. Wśród liderów trzeba wymienić przede wszystkim spółki z udziałem Skarbu Państwa: PGE Baltica i PKN Orlen, oraz inwestora prywatnego - Polenergię, która realizuje projekt we współpracy z norweską firmą Equinor. Te trzy podmioty, które w tej chwili prowadzą projekty na najwyższym stopniu zaawansowania, z całą pewnością ukształtują rynek morskiej energetyki wiatrowej w Polsce do 2030 roku - ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Mariusz Witoński.
Prezes PGE Baltica Monika Morawiecka zapowiedziała w lipcu w Brukseli, że prąd z morskich farm wiatrowych na Bałtyku ma popłynąć do polskich gospodarstw domowych już w 2025-2026 roku. Spółka ma łącznie trzy koncesje na Morzu Bałtyckim i jest na końcowym etapie pozyskiwania decyzji środowiskowych.
[WIDEO] Mówi Mariusz Witoński, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej
Kulczykowie inwestują w wiatraki na Bałtyku. Będą największe w Polsce
Tylko PGE Baltica zamierza do 2030 roku postawić na Bałtyku farmy o mocy 3,5 GW. Spółka ma już też zawartą umowę z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, na podstawie której farmy będą połączone z polską siecią przesyłową.
Jak wskazuje w majowym raporcie Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej - w kolejnych latach na Bałtyku nastąpi prawdziwy boom inwestycyjny. Oprócz najbardziej zaawansowanych w pracach PGE, Orlenu i Polenergii zainteresowani budową farm wiatrowych na morzu są tez kolejni inwestorzy, m.in. Tauron.
Jak podkreśla, w puli deweloperów rozwijających projekty wiatrowe na morzu jest jeszcze kilka firm, które mają prawa do lokalizacji albo są na etapie prac przygotowawczych. Dlatego, jak prognozuje Witoński, trzeba się spodziewać, że w perspektywie drugiej połowy przyszłej dekady grono inwestorów poszerzy się nawet do kilkudziesięciu podmiotów.
Z ich perspektywy kluczowe są stabilne warunki legislacyjne dla projektów farm wiatrowych na Bałtyku, ponieważ są to inwestycje liczone w miliardach złotych. Sektor morskiej energetyki wiatrowej w Polsce oczekuje, że zostaną one zapewnione w drodze specjalnej ustawy, regulującej warunki prowadzenia tego typu inwestycji.
Dopiero gdy prąd podrożeje rolnicy rozważą inwestycje w OZE
Farmy wiatrowe na Bałtyku mają odegrać ważną rolę w transformacji polskiej energetyki, zwiększyć produkcję energii z OZE, przyczynić się do zagwarantowania bezpieczeństwa energetycznego kraju i pomóc w walce z zanieczyszczeniami powietrza. Ich budowa przyniesie w Polsce korzyści w kilku wymiarach, m.in. ekonomicznym, środowiskowym i społecznym - wynika z raportu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej ("Przyszłość morskiej energetyki wiatrowej w Polsce 2019").
Jak podkreślił na początku września wiceminister energii Krzysztof Kubów - energetyka wiatrowa przyczyni się również do realizacji unijnych wymogów w zakresie OZE i pomoże zabezpieczyć odbiorców końcowych przed wzrostem cen energii.
Należy zwiększyć potencjał morskiej energetyki wiatrowej
Eksperci wskazują, że przy odpowiednim wsparciu decydentów politycznych program budowy polskich farm wiatrowych na morzu mógłby ruszyć już w 2022 roku.
- Sektor morskiej energetyki wiatrowej w Polsce - zarówno deweloperzy, jak i przedstawiciele przemysłu morskiej energetyki wiatrowej - oczekują przede wszystkim stabilnej perspektywy inwestycyjnej, stabilnego otoczenia regulacyjnego, które zapewni możliwość długofalowego planowania inwestycji na morzu i stworzy daleko idącą pewność odnośnie do harmonogramu realizacji tych projektów. Ta druga kwestia jest ważna zwłaszcza dla polskiego przemysłu, który - aby sprostać olbrzymiemu wyzwaniu inwestycyjnemu i zabezpieczeniu dostaw - będzie potrzebował pewnego okresu na przygotowanie się do zapewnienia tych kontraktacji - podkreśla Mariusz Witoński.
Orlen coraz bliżej morskiej farmy wiatrowej na Bałtyku
- Inne elementy, które będą kształtowały rynek morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, to m.in. kwestia rozwoju systemu przesyłowego - czyli przestawienie Krajowego Systemu Elektroenergetycznego na zasilanie z kierunku północnego, co samo w sobie będzie również pewną rewolucją. Istotne będzie też zabezpieczenie udziału przedsiębiorstw z rynku krajowego w łańcuchu dostaw - mówi Mariusz Witoński.
Jak podkreśla, Polska - wzorem takich państw jak Wielka Brytania, Dania, Niemcy czy Francja - powinna wprowadzić systemowe zachęty dla inwestorów, żeby realizując projekty farm wiatrowych na Bałtyku, kierowali zamówienia do polskich przedsiębiorstw. Włączenie polskich firm w łańcuch dostaw dla sektora energetyki wiatrowej poprawiłoby ich konkurencyjność i stworzyłoby impuls do rozwoju krajowych stoczni i portów.
- Zwłaszcza w kontekście wsparcia udzielonego inwestorom przez państwo zasadne byłoby, żeby część strumienia finansowania przeznaczonego na inwestycje w rozwój tych projektów wróciła do polskiego budżetu poprzez krajowe przedsiębiorstwa - mówi Mariusz Witoński, prezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej.
Z szacunków PSEW wynika, że planowana budowa farm wiatrowych o mocy 6 GW na Morzu Bałtyckim wymagać będzie 77 tys. nowych miejsc pracy, wygeneruje ok. 60 mld zł wartości dodanej do PKB oraz 15 mld zł wpływów z CIT i VAT do 2030 roku.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś