Dramat w sadach. Tysiące ton jabłek gniją pod drzewami
Nawet najstarsi sadownicy nie pamiętają, aby kiedykolwiek było aż tak źle. Ceny skupu jabłek są tak niskie, że nie opłaca się zbierać owoców. Skutek? W całym kraju pod drzewami gniją tysiące ton jabłek i to nie tylko tych przeznaczonych na cele przemysłowe, ale coraz częściej także jabłek deserowych.
Sadownicy pozbywają się jabłek i narzekają. Wielu czuje się oszukanych
- Ceny cenami, ale dziś nie ma komu zbierać owoców, bo brakuje rąk do pracy, a nawet jeżeli znajdą się chętni, to zaśpiewają takie stawki, że dopłacę do interesu dwa razy - przyznaje Andrzej Konieczny, sadownik z powiatu białobrzeskiego na Mazowszu.
W jego ocenie sytuacja, z którą mamy dziś do czynienia jest bezprecedensowa i bardzo niekorzystnie odbije się na całym polskim sadownictwie w kolejnych latach. - Aż serce się kraje patrząc na te wszystkie jabłka, które leżą pod drzewami, ale inaczej się nie da - mówi z żalem sadownik.
- Z eksportowego potentata staniemy się importerem, bo wielu moich kolegów poważnie zastanawia się nad wyrywaniem nasadzeń jabłoni. Ludzie są zrozpaczeni, a rządowa pomoc to mydlenie oczu przed wyborami - grzmi Wiesław Sobczak, sadownik spod Warki.
Jest oburzony słowami ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który na kolejnych spotkaniach podkreśla, że niskie ceny są spowodowane nie tylko pazernością przetwórni owoców, które oferują skandalicznie niskie stawki, ale również samych sadowników. Chodzi przede wszystkim o nadprodukcję jabłek i brak różnorodności jeżeli chodzi o odmiany.
Sadownicy apelują do sieci handlowych: kupujcie rodzime jabłka!
- Kiedyś czołowym odbiorcą była Federacja Rosyjska, a dziś nie ma nic. Mamienie rolników kontrahentami w odległym Singapurze to nieporozumienie - dodaje.
- Minister chętnie nas poucza zamiast pomagać. Czy naszą winą jest, że produkujemy jabłka? Przecież to nasze zadanie, z którego staramy się wywiązywać najlepiej jak potrafimy - zaznacza Wiesław Sobczak i dodaje: - Sadownicy są dziś pod ścianą, boję się, że wielu z nas nie wytrzyma.
W skupach na Mazowszu za jabłka na cele przemysłowe oferuje się sadownikom 9-10 groszy za kilogram owoców. - To jakby napluć nam w twarz. Nie zgadzamy się na takie traktowanie, bo po prostu na to nie zasłużyliśmy - podkreśla rolnik. Przyznaje, że opłacalność produkcji zapewnią dopiero ceny oscylujące w okolicach 40 groszy za kilogram.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś