Trzcina wypiera buraki. Nasze plantacje znikną?
- Dominacja trzciny w zakresie wielkości produkcji, ale również niskich kosztów wytwarzania, staje się poważnym zagrożeniem dla produkcji cukru buraczanego - nie ukrywa minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Na bardzo niepokojąca sytuację na rynku cukru w październiku podczas zgromadzenia unijnej Rady do spraw Rolnictwa i Rybołówstwa zwróciła uwagę delegacja Włoch. Polska poparła wówczas wniosek o interwencję.
Burak cukrowy: zebrać w rozsądnym terminie
- Ze strony Komisji Europejskiej komisarz Hogan wyraził zrozumienie dla sytuacji, ale z drugiej strony podkreślił, że w wielu krajach europejskich: Francji, Niemczech, Włoszech produkcja cukru wzrosła o 40-50 proc., a w Polsce o 18 proc. Sens wypowiedzi był taki, że rynek trzeba monitorować i powinien w najbliższych latach się sam ustabilizować - relacjonował posłom z komisji rolnictwa Ryszard Zarudzki, wiceminister resortu.
Minister Ardanowski nie ukrywał, że przyszłość rynku cukru to duża niewiadoma. Rozwój produkcji cukru trzcinowego na świecie zaczyna być tak dominujący, iż zachodzi realna obawa, że wytwórczość cukru z buraków cukrowych na świecie zaniknie.
- Nie ma znaczenia, czy będzie to robiła spółka polska, czy spółki niemieckie, brytyjskie, francuskie czy inne. Dominacja trzciny w zakresie wielkości produkcji, ale również niskich kosztów wytwarzania, staje się poważnym zagrożeniem dla produkcji cukru buraczanego. Potwierdzają to zresztą bardzo niskie ceny cukru w transakcjach międzynarodowych. Jest tak tani, że nikt na nim w tej chwili nie zarabia - stwierdził szef resortu.
Zgoda na neonikotynoidy w burakach cukrowych
Dlatego tak ważne jest - jego zdaniem - żeby Krajowa Spółka Cukrowa jak najszybciej rozszerzała działalność o inne rynki, dywersyfikując produkcję. Trzymanie się tylko i wyłącznie cukru to byłby początek klęski firmy.
- Nasi konkurenci europejscy wynoszą się ze swoją produkcją na inne kontynenty i rozkręcają produkcję cukru trzcinowego, tak jak uczynili to Brytyjczycy z British Sugar, odchodząc z Polski. W Ameryce Południowej, w Indochinach i w innych rejonach świata klimatycznie do tego się nadających, rozwijają produkcję trzciny cukrowej. Owszem, my mamy dobrze wyremontowane, sprawnie działające cukrownie. Mamy liczącą się grupę plantatorów związanych z cukrowniami i Krajową Spółką Cukrową, która jest naszym oczkiem w głowie. Ale krajowa spółka również podejmuje działania, jak różnicować swoje portfolio, dochody, nie być uzależnionym tylko i wyłącznie od buraków - wyjaśniał Ardanowski.
Chodzi tu o produkcję słodyczy, przetwórstwo skrobi ziemniaczanej czy zboża. Część podmiotów państwowych, które mogą wpływać na stabilizację rynków, jest jednak poza krajową spółką, będąc jednocześnie w zasobie Skarbu Państwa. Stąd pomysł zbudowania Państwowej Grupy Spożywczej.
- Będzie miała charakter holdingu, bo innego mieć nie może. To nie jest jedna firma, tylko połączone w różny sposób podmioty państwowe, które będą stabilizowały rynek w różnych obszarach. Prace postępują, jest powołany zespół do spraw budowy holdingu, w którym są przedstawiciele ministerstwa, KOWR oraz bezpośrednio kancelarii premiera - zapewniał minister.
Jak dodał, uwzględniono też, że Unia Europejska nie pozwala wprost na interwencje rynkowe. Dlatego holding będzie miał podejmować działania stabilizujące w warunkach wolnego rynku, by nie doszło do sytuacji kryzysowych, jak choćby z owocami miękkimi czy jabłkami.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś