Mykotoksyny są jednak w kukurydzy z Ukrainy? Izba wysłała ministrowi wyniki badań
„Nieprawdą jest, że kukurydza pochodząca z Ukrainy jest wolna od mykotoksyn” - przekonuje prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego Bronisław Węglewski, który w imieniu Zarządu IRWŁ wystąpił do ministra rolnictwa.
Jak zapewnił w swoim piśmie Węglewski, rolnicy mają wyniki badań, które pokazują, iż w analizach DON-metody paskowej występują przekroczenia normy – dwu-, a nawet wielokrotne. Ponadto według szefa łódzkiego samorządu rolniczego kukurydzę tę cechuje stęchły zapach.

Mykotoksyny 10 razy ponad normę w sprowadzanej kukurydzy?
„Wnoszę o ponowne wnikliwe przebadanie kukurydzy pochodzącej z Ukrainy przez certyfikowane laboratoria pod kątem zawartości mykotoksyn, które są szkodliwe zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Wnoszę również, aby inspekcje sprawdziły kukurydzę, która jest już w magazynach ” – przekazał Bronisław Węglewski, zapewniają, że pismo zostało przekazane wraz ze wspomnianymi wynikami badań.
Już w styczniu łódzka Izba – o czym pisaliśmy – podkreślała, że do jej biur wpływają sygnały od rolników, że kukurydza sprowadzona z Ukrainy jest zanieczyszczona mykotoksynami (przekraczając 10-krotnie dopuszczalne normy) i nadaje się tylko do palenia. Później przedstawiciele administracji rolnej zapewniali, że kontrole nie wykazują zanieczyszczeń płodów rolnych wwożonych zza naszej wschodniej granicy.
Krok po kroku w zakresie doboru odmian, nawożenia i ochrony. Zamów prenumeratę miesięcznika "Nowoczesna Uprawa" już teraz