Minister rozważy, czy rolnicy dostaną pieniądze, by nie siali kukurydzy pod lasem
Plantacje kukurydzy tuż przy ścianie lasu to dla dzików idealne żerowiska. A że jest ich sporo - bo rolnicy muszą korzystać z każdego kawałka areału - to i populacja tych zwierząt pozostaje duża. Czy wsparcie dla gospodarzy, by nie zakładali upraw w takich miejscach, okazałoby się skuteczne?
Taki pomysł padł podczas posiedzenia sejmowej komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Wówczas omawiano raport Najwyższej Izby Kontroli z kontroli zwalczania i przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się ASF w populacji dzika oraz przenikaniu i rozprzestrzenianiu się choroby w stadach świń.
Mykotoksyny 10 razy ponad normę w sprowadzanej kukurydzy?
O to, jakie są przeciwwskazania, żeby próbować wpływać na rolników, by nie siali kukurydzy koło lasów, pytała przedstawicieli resortu rolnictwa posłanka Anna Paluch (PiS).
- Ja rozumiem, że ktoś ma pole akurat tu i trudno jest mu wytłumaczyć, ale czy nie warto by się zastanowić nad odpowiednimi instrumentami prawnymi, finansowymi? Patrzymy na koszty akcji przeciwko dzikom. To jest prawie 600 mln zł. Czy nie próbować tworzyć instrumentów finansowych, żeby trochę rolnikowi zapłacić, by nie siał kukurydzy pod lasem? Dziki tam siedzą, mnożą się, obżerają się kukurydzą i potem to jest problem populacji - wskazywała parlamentarzystka.
Jak dodawała, na południu kraju nie ma tylu łanów kukurydzy i problemów z dzikami oraz nadmiernie rozrosłą ich populacją jest mniej.
- Czyli jest to kwestia lokalizacji upraw z dala od lasu, kwestia zabezpieczania, żeby dziki nie wchodziły. Zastanówcie się państwo, czy nie ma jakiś środków aktywnego wpływania na to, żebyśmy zapobiegali rozrostowi populacji dzika - zachęcała Paluch.
Polska chce przywrócenie ceł na ukraińską kukurydzę
Innego zdanie była posłanka Krystyna Skowrońska (KO). Radziła, żeby akurat nie lokalizacją upraw zajmować się w kontekście drastycznego spadku liczby stad trzody chlewnej. - Powiedzcie rolnikom o lokalizacji upraw, a pozbędziecie ich konstytucyjnego prawa dysponowania własnym majątkiem i decydowania, co w gospodarstwie produkować - zwracała uwagę.
Lech Kołakowski, wiceminister rolnictwa pozytywnie zapatrywał się jednak na wniosek zgłoszony przez Paluch, dotyczący siania kukurydzy przy ścianie lasu. - Tak, jest to zasadne. Podzielam tę uwagę i bardzo dziękuję. Na pewno będzie to rozważane - stwierdził.
Rozpatrywanie tej koncepcji może odbyć się w ramach powstałego w resorcie rolnictwa zespołu do spraw odbudowy pogłowia trzody chlewnej.
- Jesteśmy w trakcie prac zespołu. Myślę, że najbliższe miesiące dadzą finał w tej sprawie. Prowadzone są działania, które mają odbudować trzodę chlewną gospodarstw, ale zderzając się na rynku liberalnym, ciężko jest utrzymać się rolnikowi, utrzymać hodowlę, a tym bardziej zaostrzenia związane z ASF - nie ukrywał Lech Kołakowski.
- Krok po kroku w zakresie doboru odmian, nawożenia i ochrony. Zamów prenumeratę miesięcznika "Nowoczesna Uprawa" już teraz