Kosiarka czołowa układa pokos między kołami ciągnika i zdaniem Andrzeja Żukowskiego nie ma problemu z najeżdżaniem kołami na świeży pokos. Jedynie przy cofaniu rolnik nauczył się, aby kosiarkę przednią przy cofaniu podnosić, gdyż kilka razy zdarzyło mu się zgiąć tarczę zawężającą pokos.
Z obsługą obu kosiarek nie trzeba się długo zaznajamiać. Producent pomyślał o kilku szczegółach, które znacznie ułatwiają użytkowanie. Dobrym przykładem może być np. napinanie pasa przenoszącego napęd na listwę tnącą w tylnej kosiarce. Na pierwszy rzut oka przykręcona pokrywa oznacza mozolne odkręcanie tylko po to, aby pas naciągnąć. Jednak wcale tej pokrywy odkręcać nie potrzeba. Przy sprężynie napinającej mamy wskaźnik pokazujący prawidłowy naciąg i jeśli na skutek wyciągnięcia pasów musimy poprawić naprężenie, robimy to bez zdejmowania pokrywy, za pomocą śruby przy sprężynie. Ponadto płozy ślizgowe pod listwą tnącą są mocowane za pomocą dwóch śrub. Dlatego w razie ich wytarcia lub zgubienia możemy każdą wymienić indywidualnie.
Najpierw Hit, potem Top
Andrzej Żukowski mówi, że przetrząsa tylko pierwszą, najbliższą łąkę po skoszeniu tej części łąk, z których sieczka posłuży do zamknięcia jednego silosu. Jak tłumaczy, tylko ta pierwsza część musi być wspomożona w doschnięciu. Następne łąki, których przyczepa zabiera pokos, już nie wymagają wspomagania podsuszania poprzez przetrząśnięcie. Jednak mimo wszystko nie wyobraża sobie, aby w ogóle zrezygnować z przetrząsacza.
Shane i Marie Donovan mają farmę w Tailhapew Nowej Zelandii. Tamtejsze warunki gruntowe są często wyzwaniem dla rolników. Był to jeden z powodów wyboru maszyn austriackiej marki. Rodzina Donovan wybrała kombinację kosiarek...
Stąd decyzja o zakupie przetrząsacza czterokaruzelowego, a nie sześciokaruzelowego, jak pierwotnie chciał uczynić rolnik z Jatwiezi Małej. Poziome karuzele z możliwością regulacji intensywności przetrząsania sprawiają, że rolnik zauważa to, iż skoszona masa jest szybciej przygotowana do zgrabienia dzięki lepszemu zerwaniu przez palce warstwy woskowej na liściach. Różna długość palców umożliwia czyste podbieranie masy. Hit 470 ma cztery karuzele i zdaniem rolnika nawet nie ma co porównywać jakości jego pracy do wcześniej posiadanej przetrząsaczo-zgrabiarki gwiazdowej. Praca, która kiedyś zajmowała znacznie więcej czasu, a i tak czasami trzeba było poprawiać ręcznie rozrzucenie, teraz kończona jest praktycznie w jednym przejeździe.
To samo dotyczy jednokaruzelowej zgrabiarki EuroTop 421 N o szerokości zgrabiania 4,2 m. Jak podkreśla Andrzej Żukowski: – Zbiera czysto i szybko, ale jakbym miał wybierać, to wiem, że pewnie zdecydowałbym się na dwukaruzelową. Rolnik tłumaczy to tym, że przyczepa samozbierająca poradzi sobie bez problemu z większym wałkiem pokosu, a przy dwukaruzelowej byłoby jednak o połowę mniej przejazdów. Jest to o tyle ważne, że przyczepa zabiera materiał dość szybko, a zgrabiarka znacznie wolniej go przygotowuje. Dlatego bywa, że czasem przyczepa dogania zgrabiarkę i trzeba poczekać na przygotowanie wałków do zbioru.
Takiego problemu Andrzej Żukowski nie ma na części łąk, z których przygotowuje siano. Ponadto EuroTop jest dla rolnika znacznie łatwiejszy w obsłudze i transporcie. Szybkie wyjmowanie ramion i osadzanie na miejscach do transportu, możliwość regulacji wysokości karuzeli nad łąką oraz tandemowe koła kopiujące teren przekładają się na, jak podkreśla rolnik, czystą paszę.
Faro kończy zbiór
Przyczepa Faro 4000, od której zaczęła się praca z nowymi maszynami austriackiej firmy dla Andrzeja Żukowskiego, ma pojemność 40 m3. Rolnik wybierał ją pod kątem maksymalnej objętości przy jak najmniejszym nacisku na glebę. Dlatego na tandemowej osi znajdują się koła z oponami o rozmiarze 600/44 R22,5. Jednak nawet tak szerokie ogumienie nie uchroniło go przed kilkoma trudnymi sytuacjami. Teren, gdzie położone są łąki, bywa zalewany, dlatego czasem na naturę nie ma siły. Inną specjalnością tej przyczepy są trzy wały rozdrabniające. Standardowo austriacki producent oferuje dwa takie wały. Jednak jak zauważył rolnik, przy dwóch wałach było konieczne dodatkowe rozgarnięcie i wyrównanie masy w silosie. Trzy wały rozrzucają wyładowywaną masę na tyle równomiernie, że bezpośrednio po przywiezieniu można silos ugniatać.
Dzięki prostemu panelowi sterowniczemu obsługa przyczepy z kabiny ciągnika nie przyprawi o zawrót głowy. Podobnie jeśli chodzi o konserwację. Punkty smarowania są czytelnie opisane, a pod klapą, gdzie schowane są elektrozawory, mamy dokładnie rozpisane, który zawór odpowiada za którą funkcję. Dzięki temu szybko możemy zlokalizować potrzebny elektrozawór, jeśli któraś z funkcji odmawia posłuszeństwa. Jak na razie Andrzej Żukowski nie miał okazji, aby sprawdzić, czy łatwo znaleźć zawór niedziałającej funkcji, gdyż przyczepa przepracowała już sześć lat bez awarii. Natomiast regularnie korzysta z listy punktów do smarowania, co jak podkreśla, daje pewność, że maszyna nie zawiedzie. Faro współpracuje z tym samym New Hollandem T6020. Zdaniem rolnika taki zestaw jest optymalny dla jego potrzeb pod względem stosunku mocy ciągnika do pojemności przyczepy.