Coraz większy zalew elektroniki w ciągnikach zaczyna sprawiać, że możemy czuć się nieswojo w ich kabinach. Tym przyjemniej wsiada się do kabiny „enki” ze skrzynią HiTech, gdzie prawie wszystko jest mechaniczne i przyjazne użytkownikowi. Okazuje się, że to wrażenie bezpośrednio przekłada się na pracę w polu.
W nowej serii N, czwartej generacji fińskich ciągników, projektantom raczej chyba chodziło o stworzenie wystarczająco mocnego ciągnika, aby mógł być podstawowym koniem pociągowym w polu dla średniego gospodarstwa. Z drugiej strony,...
N-kę ze skrzynią HiTech 5 przetestowaliśmy w gospodarstwie Bartosza Banasia w Dalabuszkach w województwie wielkopolskim. Jako narzędzie testowe dla ciągnika posłużył nam zębowy agregat Unii Group – Cross L Drive o szerokości roboczej 3 m. Trzeba przyznać, że do testu otrzymaliśmy maszynę w wyposażeniu, jakie polecalibyśmy każdemu rolnikowi. Przede wszystkim ciągnik posadowiony był na szerszym ogumieniu o rozmiarze 600/65 R38 z tyłu oraz 480/65 R28 z przodu. Ponadto na przednim TUZ-ie zawieszony był obciążnik o wadze 650 kG. Dodawał on sporo masy ciągnikowi, który waży fabrycznie niewiele ponad 5 t. Dlatego pomimo zapotrzebowania na moc ze strony Crossa na poziomie 150 KM – Valtrą N123 mogliśmy bez większych kłopotów, nawet pod górkę, utrzymać ok. 11 km/h. Warto dodać, że głębokość robocza Crossa wyniosła 14 cm.
Na 4,4 lub 4,9 litra
W przypadku ciągników serii N warto zwrócić uwagę na jednostki napędowe. Producent stosuje w tej serii motory czterocylindrowe, ale różniące się pojemnością. N123 ma jednostkę napędową o pojemności 4,4 l, a kolejny model N143 dysponuje już sercem 4,9-litrowym. Po naszym teście jesteśmy raczej zgodni, że jeśli N-ka ma być koniem pociągowym w polu, lepiej zdecydować się na nieco mocniejszy model z pojemniejszym sercem. N123 z 4,4-litrowym silnikiem radziła sobie poprawnie w naszym teście i nie możemy jej wiele zarzucić. Jednak odnieśliśmy wrażenie, że w najtrudniejszych momentach – pod górkę na cięższym kawałku pola – byliśmy blisko granicy mocy, przy której trzeba było schodzić z prędkości roboczej. Natomiast na płaskich kawałkach szerokie ogumienie, dociążenie z przodu oraz dobrze zestopniowana przekładnia wspomagały na tyle, że praca z obrotami nawet poniżej 1800 obr./min i z prędkością rzędu 9-11 km/h była możliwa. Dla silnika N-ki praca w zakresie 1800-1900 obr./min jest optymalna, gdyż poniżej tych obrotów moc wyraźnie spada, jednak nie musimy martwić się o reakcję serca maszyny, gdyż przy 1500 obr./min zaczyna nam się już maksymalny moment obrotowy. W praktyce wygląda to tak, jakby przez chwilę przy wejściu w cięższy kawałek pola ciągnik słabł. Po chwili wręcz daje się odczuć, że jeśli nie jest to duże zwiększenie obciążenia, to silnik radzi sobie sam. Nie było nigdy konieczności, aby ratować się mocnym wciśnięciem gazu, choć wyciskaliśmy z N-ki siódme poty. Przy większych przeciążeniach, gdy agregat trafił na naprawdę twardy kawałek pola, przydawała się jednak szybka reakcja skrzyni przekładniowej.
Valtra prawdę Ci powie
Silnik N123 to jednostka AGCO Power 44 AWI z układem wtrysku paliwa pod wysokim ciśnieniem – Common Rail. Jak przyznaje Robert Halicki, reprezentujący firmę 44tuning.pl, która stacjonarnie sprawdziła możliwości jednostki napędowej fińskiego ciągnika – producent mówi prawdę. Wynik 136 KM maksymalnej mocy, uzyskanej podczas hamowania silnika poprzez WOM, oraz 527 Nm w porównaniu do danych producenta – 143 KM i 540 Nm – pokazuje, że N123 oddaje naprawdę swoją moc i moment obrotowy w niemal 100%. Jednak podkreśla się też, że jednostka napędowa N123 wymaga rzetelnej dbałości.
Oceniając obsługę ciągnika, odnieśliśmy wrażenie, że Finowie konstruujący serię N wiedzieli, jak nie utrudniać sobie i innym życia. Długo próbowaliśmy się doszukać nielogicznych rozwiązań. Jak na razie jeden – zero dla Valtry. Szczególnie podobała nam się prostota dostępu, np. do akumulatora, zdejmowanie bocznych osłon silnika oraz to, że wszystkie filtry, włącznie z powietrznym, mamy blisko kabiny, po lewej stronie silnika.
Jedną z zalet, której nie dostrzeżemy na pierwszy rzut oka, jest niska prędkość obrotowa biegu jałowego. Jeśli przez kilka sekund z ciągnikiem nic się nie dzieje, komputer redukuje obroty z 850 do 650 obr./min. Niby niewiele, ale w sezonie dzięki temu sporo litrów oleju napędowego zużyjemy na pracę, a nie tylko na pracę silnika na postoju.