Zarabia na świniach, więc modernizuje swoje chlewnie
- To był na prawdę dobry rok dla producentów tuczników w cyklu otwartym, takich jak ja. Dzięki temu udało mi się wyremontować chlewnię na 1000 sztuk i wprowadzić do niej zwierzęta - mówi producent Sebastian Stępień.
Sebastian Stępień w woj. podkarpackiego 10 grudnia 2022 roku wprowadził warchlaki do zmodernizowanej chlewni. To już drugi obiekt na jego fermie, który został gruntownie wyremontowany.
Opłaca się sprzedawać tuczniki
Rolnik do końca ubiegłego roku produkował w sumie 3 tys. tuczników. Począwszy od tego będzie to 6 tysięcy. Na swoją kolej czeka jeszcze trzecia chlewnia oraz mieszalnia pasz.
Sebastian Stępień już od wielu lat zajmuje się produkcją tuczników. Wcześniej robił to jednak na bardzo małą skalę. W 2017 roku zdecydował się na budowę nowej chlewni i zwiększenie liczby sprzedawanych do rzeźni świń. Na przeszkodzie stanęły jednak sprzeciwy lokalnej społeczności.
- Chciałem budować nowy obiekt, ale działka którą przeznaczyłem na inwestycje znajdowała się już w sąsiedniej gminie. Jej mieszkańcy nie byli do niej przychylnie nastawieni, więc zacząłem szukać innych rozwiązań - wspomina.
Rolnik przypomniał sobie, że w oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości znajduje się stara ferma świń.
- Kilkanaście lat wcześniej przejeżdżałem przez Jarocin i widziałem fermę, która dawno temu należała do pobliskich zakładów mięsnych. Przypomniałem sobie o tym w 2017 roku. Pojechałem, spotkałem się z jej kolejnym właścicielem i zaczęliśmy rozmawiać. Mimo, że obiekty nie były wystawione na sprzedaż, to od słowa do słowa doszliśmy do porozumienia i udało mi się je kupić - mówi Stępień.
ASF już staje się kiełbasą wyborczą?
Pierwszy obiekt został wyremontowany i przystosowany do produkcji 1000 tuczników w 2017 roku. Drugi zasiedlił w grudniu 2022 roku. Obie chlewnie modernizował współpracując z firmą Big Dutchman.
Tuczarnia jak nowa
Zmodernizowana tuczarnia ma wymiary 10x74 m co daje 740 metrów kwadratowych powierzchni. Dach został pokryty płytą falistą Eurofala. Jego konstrukcja jest drewniana, w budynku zabudowana łatwą do mycia płytą poliuretanową.
Chlewnia została podzielona na dwie komory, które są niezależne pod kątem zadawania wody i paszy, systemu wentylacji, chłodzenia i namaczania.
Zwierzęta przebywają na betonowej rusztowej podłodze, pod którą znajduje się kanał na gnojowicę. Stamtąd trafia ona do wybudowanego w ubiegłym roku zbiornika zewnętrznego o pojemności 1300 m3.
- Kupiłem także samochód z beczką do przewożenia gnojowicy. Transportuję ją do oddalonego o 50 kilometrów gospodarstwa, w którym mieszkam i gdzie mój ojciec z bratem również produkują tuczniki w cyklu otwartym - mówi rolnik.
Czy kompartmenty będą receptą na ASF?
Ze wewnętrznych ścian budynku zerwano stary tynk. Zamiast niego został położony nowy i dodatkowo pomalowany łatwo zmywalną farbą drogową. Obok zmodernizowanej chlewni znajduje się trzecia, która być może w tym roku będzie remontowana.
Obie zostały ze sobą połączone 16 metrowym łącznikiem szerokim na 10 metrów. Są tam pomieszczenia socjalne, rozdzielnia prądu i wody oraz izolatka o powierzchni 80 metrów kwadratowych.
Sam kupuje warchlaki
Sebastian Stępień działa samodzielnie i przyznaje, że nie chce wchodzić w tucz kontraktowy, choć ma bardzo wiele ofert.
- Cały czas mam propozycje wejście w tucz, ale na razie się nie poddaję. Nigdy nie byłem jego zwolennikiem. Póki mogę i daję radę będę pracował na własny rachunek - zapewnia rolnik, który sam kupuje warchlaki, w tym momencie z Danii.
- Od ponad sześciu miesięcy tucz przebiega praktycznie bez żadnych problemów - mówi rolnik.
VEZG 22 marca. Rekordowa cena tuczników
Produkcja tuczników się opłaca
- Już widzę komentarze ludzi, którzy czytają te słowa. Uważam, że w całym 2022 roku produkcja tuczników w cyklu otwartym była opłacalna. W pewnym momencie warchlaki kosztowały nawet poniżej 200 zł za sztukę - mówi Sebastian Stępień podkreślając, że wie co mówi, ponieważ już na samym początku swojej działalności doświadczył kryzysu.
Duży wpływ na wzrost opłacalności pod koniec ubiegłego roku miały ceny zbóż.
- Kupuję praktycznie wszystkie pasze. O ile w listopadzie czy na początku grudnia płaciłem za tonę pszenicy 1500 złotych, tak obecnie jest to 1100-1200 zł - mówi rolnik i zapewnia:
- Jeśli więc taka sytuacja utrzyma się w tym roku z pewnością zmodernizuję trzecią tuczarnię i zwiększę roczną produkcję tuczników do 9 tysięcy sztuk.
Więcej informacji na temat produkcji tuczników w gospodarstwie Sebastiana Stępnia oraz rozwiązań zastosowanych w modernizowanych obiektach znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Świnie" nr 1/2023. ZAPRENUMERUJ