Wyjątkowo podstępny wirus PRRS
Wirus PRRS wywołuje zespół rozrodczo oddechowy świń. W 2006 r. choroba ta pojawiła się w Chinach, gdzie spowodowała poważny kryzys w produkcji trzody chlewnej. Polska stanowi niechlubny wyjątek, ponieważ nasi producenci wieprzowiny nadal nie doceniają tej jednostki chorobowej, głównie dlatego że nie liczą kosztów produkcji.
Wirus PRRS wywołujący zespół rozrodczo-oddechowy świń potrafi postawić na głowie produkcję trzody na jej każdym etapie, począwszy od stada podstawowego, przez prosięta, warchlaki i tuczniki. Straty wywołane przez tę chorobę są ogromne. Tylko w Stanach Zjednoczonych przekraczają one 600 mln euro rocznie.
Zakażenia PRRS przebiegają w różnych formach. Czasami zwierzęta nie wykazują prawie żadnych objawów lub są one niezauważalne gołym okiem, np. mniejsze dobowe przyrosty warchlaków czy tuczników.
Z drugiej strony wirus potrafi wywołać także ostre wybuchy choroby objawiające się np. dużą liczbą ronień i spadkiem skuteczności krycia. U loch prowadzi do zaburzeń w rozrodzie w trzecim trymestrze ciąży. Patogen dostaje się do płodu, który ze względu na brak czasu nie jest w stanie prawidłowo zareagować na zakażenie tj. nie wytwarza przeciwciał i w efekcie ginie.
W jednym i drugim przypadku hodowcy najczęściej stosują szczepionki. Należy jednak pamiętać o tym, że sama szczepionka nie jest lekiem na całe zło. Oprócz niej, a w sumie przede wszystkim najważniejsza jest odpowiednia bioasekuracja na fermie. Okazuje się, że wirus często jest przenoszony przez pracowników, którzy przemieszczają się między poszczególnymi sektorami produkcyjnymi.