Producenci prosiąt powinni być traktowani priorytetowo
Producenci prosiąt i tuczników w Polsce są często stawiani na równi. Tymczasem zdaniem wielu przedstawicieli branży trzodziarskiej powinniśmy mocno wspierać tych pierwszych, ponieważ o tuczarzy, szczególnie produkujących w cyklu otwartym, dbają już konkretne instytucje.
- Przede wszystkim powinniśmy się zastanowić nad tym, czy w Polsce mamy jeszcze szansę produkować prosięta? O to żebyśmy byli dużą tuczarnią dba wiele instytucji, ponieważ jest to dużo łatwiejsze niż hodowla macior - mówi prof. Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach.
Cykl zamknięty produkcji świń nie jest opłacalny?
Hodowcy posiadający 70-100 macior chcący powiększać swoje stado często nie mogą tego zrobić, ponieważ nie pozwala im na to lokalne środowisko czyli mieszkańcy pochodzący najczęściej z miast, którym dodatkowo sprzyjają przepisy.
Po pierwsze należy dać szansę tym, którzy potrafią produkować prosięta aby mogli to dalej robić, tylko na większą skalę np. przez zmianę przepisów umożliwiającą szybsze uzyskanie zgody np. na budowę czy rozbudowę lub modernizację.
Po drugie wśród wszystkich producentów powinno zostać maksymalnie 30-40 proc. tych najlepszych.
- Jeśli w Polsce produkujemy średnio 17-18 tuczników od lochy to zapewniam, że nie mamy żadnych szans na opłacalność. Ale z drugiej strony jeśli w naszym kraju hodowcy potrafią odsadzać 28-30 prosiąt to żyją zdecydowanie na wyższym poziomie niż w Danii czy w Niemczech. Nadal mamy dużo lepsze warunki od naszych sąsiadów - zapewnia prof. Pejsak.