Po 325 złotych dokładają do tucznika. Kto zwróci hodowcom różnicę?
Żeby zobrazować trudną sytuację hodowców świń w Polsce, najlepiej poznać liczby z konkretnego gospodarstwa. Wyliczenia przedstawił Czesław Nieśmiałek z powiatu piotrkowskiego (woj. łódzkie).
- Ostatnie sprzedaże świnek mam udokumentowane fakturą i mogę każdemu pokazać, jaka jest cena za tucznika, jaką stawkę dostajemy - mówił posłom z sejmowej komisji rolnictwa.
Średnio - jak wynika z faktury - za sprzedanego tucznika wyszło 526 zł netto. A koszty związane z jego hodowlą? Zakup prosiaka to według hodowcy 400 zł, a zakup zboża, paszy dla niego 450 zł.
Szczepionki przeciwko Covid-19 powstały szybko. Dlaczego nie ma na ASF?
- Gdzie mam poszukać 300 zł różnicy, które w tej chwili dołożyłem do danej sztuki? Proszę sobie policzyć. Jeżeli sprzedałem 500 sztuk dokładnie po 325 zł dołożyłem do jednej. Czy ja, albo inny rolnik, będziemy w stanie zasiedlić następny raz chlewnię? Raczej nie - narzekał Nieśmiałek.
Jak podkreślał, jego gospodarstwo jest w tzw. czerwonej strefie. A posiada jeszcze jedną chlewnię, która jest do opróżnienia. Sprzedaż przewidziana była za miesiąc, a już wówczas gospodarz usłyszał, że nie sprzeda tucznika po 4,80 zł na wagę żywą, tylko o złotówkę mniej, bo jest właśnie w strefie z ograniczeniami.
- No i skąd my rolnicy mamy na to wszystko wziąć? Do banku iść, czy kredyt sobie wziąć bezprocentowy? Dobrze, bezprocentowy, jeżeli będę wiedział, że to jest przyszłość. Ale w tej chwili tego nie wiemy. Jaka jest przyszłość dla gospodarstwa? Gdzie sprzedać z tej strefy? - wskazywał rolnik.
Podkreślał, że od ministrów, posłów wiele zależy. Tymczasem wszystkie małe gospodarstwa, które były w tamtym regionie, zamknęły hodowle.
Ogniska ASF wybuchają głównie w małych gospodarstwach
- W tej chwili zastanawiamy się - my, którzy mamy do 2 tys. sztuk w obsadzie - że nie odpuścimy. Nawet każdy jeden lekarz weterynarii powie: panowie, jesteście w czerwonej strefie i wy sobie prosiaka kupujecie? Przywozicie sobie z białej strefy? A jak wybuchnie u was ASF? Zabezpieczenia w większości zrobiliśmy. Rolnicy, którzy mają minimalnie większą hodowlę, są pozabezpieczani. Ale wiecie wszyscy dobrze, że nie ma żadnego zabezpieczenia przed ASF - przekonywał Nieśmiałek.
- Ze środowiska - uzupełnił poseł Robert Telus, przewodniczący komisji.
Inny hodowca z tego rejonu Polski obrazował kłopoty ze wsparciem na bioasekurację gospodarstwa, o które wystąpił. - Poprawek tysiące. Agencja zamiast pomóc rolnikowi, rzuca kłody pod nogi - zarzucał Mariusz Derendarz. Wnioskował też o wsparcie zakupu bramki dezynfekcyjnej, która ma zapobiegać przenoszeniu się wirusa. Wydać na nią trzeba w tej chwili w granicach 30 tys. zł netto.
- We wniosku agencja napisała, że złożyć wniosek o płatność można dopiero w 2023 r. No to za co ją kupię? Mogę kupić w końcu 2022 r., żeby za miesiąc dostać zwrot. Nie wezmę kredytu, żeby kupić bramkę dezynfekcyjną. W jakiej Polsce my żyjemy? Tu są ułatwienia? Tu jest wszystko pod nogi rzucane rolnikowi. To powinno być załatwione od ręki. Rolnik chce kupić bramkę czy coś do dezynfekcji, żeby uratować gospodarstwo, a trzeba czekać 2 lata na zwrot pieniędzy? - pytał Derendarz.
- Więcej informacji na temat hodowli trzody chlewnej znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu "Hoduj z Głową Świnie". ZAPRENUMERUJ