ASF w hodowli. Śmiertelny wirus zabił dwie świnie
W gospodarstwie w miejscowości Zielona koło Gródka w powiecie białostockim padły dwie świnie u których stwierdzono afrykański pomór świń. Na miejscu działa sztab kryzysowy - informuje Radio Zet.
W miejscu, w którym wykryto chorobę trzeba było wybić całe, niewielkie stado świń. Znaleziono już firmę, która zajmie się utylizacją zwierząt - czytamy na radiozet.pl
Sytuacja jest bardzo poważna, bo to pierwszy przypadek afrykańskiego pomoru świń stwierdzony u świń domowych. Wcześniej diagnozowane przypadki dotyczyły jedynie padłych dzików.
Dziewiąty przypadek tej choroby u dzików odnotowany na terytorium Polski tydzień temu. Martwe zwierzęta znaleziono 15 lipca w lesie na terenie gminy Gródek w odległości ok. 1,5 km od miejscowości Skroblaki i ok. 7,5 km od granicy polsko-białoruskiej.
Miejscowość Zielona znajduje się 12 km od centrum Białegostoku. Nie ma jednak żadnego zagrożenia dla ludzi, bo ASF zagraża jedynie dzikom i świniom domowym.
Chorobę wywołuje wirus DNA - wirus afrykańskiego pomoru świń (ASFV) Asfavirus, należący do rodziny Asfarviridae. Wirus afrykańskiego pomoru świń jest odporny na wysoką temperaturę, procesy gnilne, wędzenie, krótkotrwałe gotowanie, wysychanie, potrafi przetrwać do 6 miesięcy w mrożonym mięsie.
Leczenie chorych świń jest zabronione. Zwierzęta chore i podejrzane o chorobę są natychmiast zabijane i poddawane utylizacji.
Jak chronić hodowle? Skuteczną bronią w walce z ASF jest bioasekuracja