ASF. Populację dzików trzeba ograniczyć dla ich dobra
ASF nie jest w ostatnim czasie tematem numer jeden wśród hodowców i producentów trzody chlewnej.
Wirus afrykańskiego pomoru świń w tym roku nie dostał się jeszcze do żadnego stada trzody chlewnej, co jest bardzo dobrą wiadomością.
– Niestety politycy i grupy zajmujące się ochroną praw zwierząt nie pozwalają na to, abyśmy z optymizmem patrzyli w przyszłość. Obecnie trwają prace nad stworzeniem okresu ochronnego dla loch dzików – mówi Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS dodając:
Raport ASF. O połowę mniej ognisk u dzików niż w 2023 roku
– Rozumiem aspekty ochrony loch w ciąży, jednak, co trzeba wyraźnie podkreślić, dziki to główny wektor wirusa ASF.
Nadmierna populacja dzików przyczynia się do rozprzestrzeniania wirusa w środowisku, co stwarza zagrożenie dla świń domowych.
Locha dzika, ze względu na dostępność paszy, jakim jest kukurydza, potrafi odchować nawet dwa mioty rocznie.
– Jeśli nie uregulujemy liczebności tych zwierząt w tym momencie, stworzymy zagrożenie dla ich całej populacji, gdyż ASF jest chorobą, na którą obecnie nie ma szczepionki. Dziki, które zarażają się tym wirusem, umierają w ogromnych męczarniach. Ponadto truchła padłych sztuk potrafią zarażać inne osobniki jeszcze przez długi czas – mówi Bartosz Czarniak i dodaje:
– Dlatego konieczny jest skuteczny i drastyczny odstrzał połączony ze zbieraniem padłych zwierząt, najlepiej przy pomocy wyszkolonych psów. Dzięki temu będziemy mogli ochronić ogólną populację dzika w naszym kraju, ponieważ jest to bardzo ważny gatunek dla naszego ekosystemu.