ASF. Czy Chiny otworzą się na niemiecką wieprzowinę?
Niemcy rozmawiają z Chinami na temat powrotu tamtejszej wieprzowiny na największy światowy rynek.
– Czy takie rozmowy mają szanse powodzenia? Moim zdaniem bardzo możliwe, ponieważ Chiny w ciągu roku obniżyły swoje pogłowie o 22 miliony sztuk świń – mówi Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS dodając:
– Niby dużo, bo tyle historycznie patrząc tyle wynosiło pogłowie w Polsce w latach świetności. Jednak w skali azjatyckiego giganta to zaledwie 5%.
Cena tuczników spadnie pod presją handlu?
Chiny, jak podkreśla Czarniak, dążą do samowystarczalności. Jednakże wiąże się to, wbrew pozorom, z niestabilnością rynku, a przez to wahaniami pogłowia świń.
Państwo Środka będzie więc potrzebować kilku stałych źródeł mięsa wieprzowego, z których import ustabilizuje tamtejszy rynek.
– W tę ideę wpisują się Niemcy, gdzie jest znana jakość i powtarzalność partii świń. Ponadto Chiny często wiążą interes gospodarczy z interesem polityki państwa – uważa Czarniak dodając:
– Tak więc nasi zachodni sąsiedzi mogą być dodatkowym ważnym przyczółkiem do ekspansji gospodarczej Chin na Europę. Rozmowy te nie są więc skazane na porażkę.
Przypominamy, że Chiny wstrzymały import niemieckiej wieprzowiny we wrześniu 2020 roku.
Hodowca żałuje, że takich rozmów nie prowadzi też strona polska.
Hoduj z Głową Świnie nr 2 w 2024 roku. Wideo
ASF spowodował, że Polska, w wyniku choroby, ma także problemy z już działającym eksportem.
Wielka Brytania zapowiada ograniczenie importu mięsa i produktów wieprzowych właśnie przez epidemię ASF.
– Jeśli problem będzie bagatelizowany, spowoduje to kolejne pogorszenie wyniku eksportowego, a co za tym idzie, mniejszą opłacalności produkcji w Polsce – mówi Bartosz Czarniak dodając:
– Ważne jest, aby problem ASF-u nie spowszedniał.
Zwalczanie ASF-u w Polsce nie idzie najlepiej. Choroba jest z nami obecna od lutego 2014 roku. W bieżącym co prawda nie wykryto jeszcze żadnego ogniska u świń, ale u dzików ich liczba wciąż rośnie.
- Konieczne jest więc podejście do niego w sposób racjonalny, tak, aby z gospodarstw pozbyć się wirusa, a nie świń - podsumowuje Bartosz Czarniak.