Ustawa "odorowa" ma być gotowa w przyszłym roku
- Od lat notuje się tendencję zwyżkową skarg i wniosków z zakresu zanieczyszczenia powietrza, które dotyczą przede wszystkim uciążliwości zapachowej - przyznała Agnieszka Sosnowska, dyrektor Departamentu Ochrony Powietrza i Klimatu w Ministerstwie Środowiska.
Podczas obrad sejmowej komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa mówiła, że unormowanie tego zagadnienia i uporządkowanie w sposób legislacyjny jest zadaniem bardzo skomplikowanym.
Elektroniczne nosy sprawdzą zapachy z hodowli? Trwają prace nad ustawą
W pierwszej kolejności - jeszcze w 2016 r. - resort przygotował Kodeks przeciwdziałania uciążliwości zapachowej. To dokument praktyczny, choć o charakterze pomocniczym. Na zlecenie ministerstwa zostało ponadto wykonane opracowanie pt. "Lista substancji i związków chemicznych, które są przyczyną uciążliwości zapachowej".
Potencjalnie antyodorowe przepisy można też znaleźć w Prawie ochrony środowiska czy Ustawie o nawozach i nawożeniu.
Obecnie w MŚ toczą się prace nad tzw. ustawą odorową, która w pierwszym etapie szczególnie ograniczałaby możliwość lokalizowania inwestycji powodujących oddziaływanie w postaci uciążliwości zapachowej w zależności od zabudowań ludzkich.
- Wydaje się, że obszar działalności rolniczej, który w pierwszej kolejności powoduje uciążliwości zapachowe, wymaga uregulowania. Projekt w zamyśle będzie dotyczył w pierwszej kolejności planowanych inwestycji. W kolejnym etapie rozważane jest przygotowanie projektu uzupełniającego, który jeszcze bardziej ukierunkuje czy umożliwi ograniczenia uciążliwości zapachowej z istniejących inwestycji - wskazała Sosnowska.
Przybywa skarg na zapachy. Trzeba będzie sprostać nowym wymogom?
Główny Inspektor Ochrony Środowiska Paweł Ciećko przekonywał z kolei, że skargi, których do inspekcji trafia najmniej, to skargi z produkcji rolniczej. Najwięcej dotyczy zaś szeroko pojętego przemysłu.
- Jeżeli ktoś przeprowadza się na wieś, a obok niego jest obora, buduje dom, a po przeprowadzce do tego domu zgłasza swój problem do inspekcji, że mu śmierdzi, to zawsze pada pytanie, czy wcześniej, kiedy budował dom, to nie śmierdziało - obrazował.
Nie ukrywał, że w Polsce żadna uciążliwość zapachowa nie jest normowana, bo nie ma kwantyfikatorów do tego, aby ocenić, czy coś śmierdzi, czy nie.
- Bardzo mocno przyglądamy się tym tematom, rozmawiamy również z fachowcami. Trzeba sobie również jasno powiedzieć, że wraz z uciążliwością zapachową, która negatywnie wpływa głównie na nasze zdrowie psychiczne, musimy mieć kwantyfikatory, żeby dokonywać oceny, jak to wpływa negatywnie na nasze zdrowie. W ślad za emisją uciążliwości zapachowej idzie również uciążliwość bakteriologiczna, której zwyczajnie nie odczuwamy - tłumaczył Ciećko.
Ograniczenie zapachów może słono kosztować rolników
Podkreślał też, że nie ma jakiejkolwiek bezemisyjnej produkcji. Zawsze będzie jakiś zapach. A świadomość ludzka i próg oddziaływania na narząd powonienia bywają czasami nawet dla naukowców niezrozumiałe.
- Jako urzędnicy musimy znaleźć złoty środek, by przynajmniej przy planowanych inwestycjach rozwiązać ten problem. Czasem jedynie musimy rozłożyć ręce, ponieważ nie mamy prawnego narzędzia w postaci jasno zdefiniowanego kwantyfikatora, co zrobić w momencie, kiedy zwyczajnie śmierdzi - mówił szef Inspekcji Ochrony Środowiska.
Sosnowska dodała, że już na początku bieżącego roku przygotowano ocenę skutków regulacji, ale nie uzyskała rządowej akceptacji. Obecnie ocena powstaje po raz drugi.
- To co teraz analizujemy, to kwestie odległości względnej, bezwzględnej, kwestie wprowadzania lub też nie zagadnień związanych z modelowaniem rozprzestrzeniania się zanieczyszczeń w zależności od ukształtowania terenu, warunków atmosferycznych. W pierwszej połowie roku planowane jest procedowanie tej ustawy - zapowiedziała.
- Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych
-
Książki warte polecenia: Sygnały racic|Choroby bydła - podstawy diagnostyki i terapii |Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem (Cow Signals)