Tańsze jaja są potrzebne
Dla kupujących jaja cena wciąż ma znaczenie. Do takiego wniosku doszły europejskie sieci handlowe, które modyfikują swoje strategie i nie już są tak zgodne w wycofywaniu ze sprzedaży jaj klatkowych. To przede wszystkim efekt pandemii COVID19.
To najważniejszy wniosek z monitoringu europejskiego rynku jaj prowadzonego przez Krajową Izbę Producentów Drobiu i Pasz.
Cena skupu żywca drobiowego jest niestabilna
- Sytuację na międzynarodowym rynku sprzedaży detalicznej jaj traktujemy jako prawdopodobną zapowiedź zmiany trendów w Polsce. Oczekujemy, że menedżerowie odpowiedzialni za handel marketowy w kraju - podobnie jak ich koledzy w innych państw Europy - zrozumieją, że nie da się arbitralną decyzją o wycofaniu ze sprzedaży jaj klatkowych zmienić wyborów konsumentów - mówi Katarzyna Gawrońska, dyrektor KIPDiP.
Jako jeden z przykładów nowych tendencji w nowoczesnym handlu ekspertka wskazuje Wielką Brytanię. Największa w tym kraju sieć supermarketów oznajmiła, że nie zamierza - jak planowała - handlować w przyszłości wyłącznie jajami pochodzącymi od kur mających dostęp do zewnętrznych wybiegów. W sprzedaży mają zostać także tańsze jaja, z chowów ściółkowych.
- Popularność jaj przystępniejszych cenowo może się istotnie zwiększać zwłaszcza w okresie spowolnienia gospodarczego z powodu COVID-19. Ocenia się, że konsumenci mogą podejmować bardziej przemyślane decyzje zakupowe i ostrożniej wydawać pieniądze - uważa Gawrońska.
Skala uboju rytualnego drobiu nie jest zbyt duża
Brytyjczycy prognozują, że struktura sprzedaży jaj konsumpcyjnych w ich kraju kształtować się będzie na trzech poziomach ukierunkowanych na potrzeby różnych klientów. Jaja ściółkowe stanowić będą bazę produktową najbardziej przyjazną konsumentom, dla których cena może być istotnym kryterium wyboru.
Fundamentalną częścią rynku pozostaną najpopularniejsze na Wyspach jaja z wolnego wybiegu, a ekologiczne zachowają charakter towaru premium. Zdaniem analityków Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz przykład rynku brytyjskiego jest ważnym punktem wyjścia do analizy perspektyw handlu tym towarem w innych państwach.
- Upraszczając nieco, jeśli w Wielkiej Brytanii - w kraju który "od zawsze" specjalizował się w produkcji jaj alternatywnych pochodzących z tzw. ferm wolnowybiegowych - rynek w pewnym momencie zmian systemowych mówi "dość", oznacza to, że z analogiczną sytuacją możemy mieć do czynienia w innych krajach. Na Wyspach sieci zadeklarowały, że będą sprzedawać tylko jaja wolnowybiegowe, bo konsumenci przez długi czas płacili za nie wyższą cenę, a podaż równoważyła się z popytem. Rynek przestał już jednak wchłaniać rosnącą liczbę droższych jaj tej kategorii, co doprowadziło do tego, że producenci jaj wolnowybiegowych przestali być premiowani przez handel - twierdzi Gawrońska.
Drobiarze tracą setki milionów na eksporcie
Jej zdaniem negatywne doświadczenia z nadpodażą jaj wolnowybiegowych, w zderzeniu z trwającym kryzysem pandemicznym, skłoniły Brytyjczyków do refleksji dotyczącej zmian systemowych w chowie kur niosek.
Według dyrektor KIPDiP podobne przemyślenia powinny być udziałem przedstawicieli handlu detalicznego w Polsce, który już niebawem może trafić na podobną do brytyjskiej barierę popytową.
Przypomnijmy, że w Polsce - podobnie jak w wielu innych krajach - wiele sieci handlowych i restauracyjnych, działając pod presją organizacji społecznych, złożyło publiczne deklaracje o wycofaniu z obrotu jaj klatkowych do roku 2025.
Tymczasem z ankiet przeprowadzanych wśród producentów wynika, że hodowcy podchodzą do deklaracji sektora HoReCa z dużą ostrożnością przewidując, że jeszcze w roku 2026, ponad 58,5 proc. jaj produkowanych w Polsce będzie pochodziło z chowu klatkowego.
-
Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych