To będzie trudny rok dla producentów mleka
Mleczarnie w ubiegłym roku podnosiły ceny skupu mleka. Ta, z uwagi na wypłacane premie, najwyższa była w grudniu. Niestety wciąż rosnące koszty produkcji nieco hamują optymizm hodowców bydła, którzy coraz bardziej dotkliwie zaczynają je odczuwać.
Cena mleka w całym 2021 roku była wysoka. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w samym grudniu wyniosła ona 1,84 za litr i była o 6 proc. wyższa niż w listopadzie, kiedy to przekroczyła 1,7 zł za litr oraz aż o 20,4 proc. niż przed rokiem, kiedy zakłady płaciły za surowiec 1,52 zł za litr.
- Mleczarnie odpowiednio zareagowały i podniosły cenę skupu mleka. Co prawda grudzień jest inny od pozostałych miesięcy. W tym czasie zakłady zawsze oferują świąteczną premię, która w ubiegłym roku wynosiła od 10 do nawet 20 groszy - mówi Prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka Leszek Hądzlik i dodaje:
Wzrost skupu mleka w 2021 r. był minimalny
- Liczymy i bardzo byśmy chcieli, żeby premie utrzymały się w cennikach jak najdłużej. Gdyby te ceny mleka i koszty jego produkcji, jakie mamy obecnie, obowiązywały do połowy 2022 roku, byłoby dobrze.
- Ten rok będzie walką o to, żeby utrzymać opłacalność produkcji mleka. Co prawda cena surowca według informacji GUS-u, które opierają się na bazowej stawce oferowanej przez zakłady skupujące oraz ewentualnych dodatkach są wysokie, ale wciąż rosną także koszty jego wytwarzania. Dotyczy to zwłaszcza pasz treściwych jak śruta sojowa i rzepakowa, bez stosowania których wysokowydajna produkcja nie istnieje - mówi Jarosław Bereźnicki, prezes zarządu Ośrodka Hodowli Zarodowej Przerzeczyn-Zdrój.
Cena śruty sojowej GMO od początku roku utrzymuje się na poziomie 2300-2400 zł za tonę. Ta wolna od organizmów genetycznie modyfikowanych jest nawet o tysiąc złotych droższa. Z kolei za rzepakową trzeba zapłacić 1600-1700 zł za tonę.
- Wydaje nam się, że cena śruty rzepakowej jest czasami sztucznie windowana, co bardziej wynika z potrzeby jej zakupu przez hodowców, a nie z kosztów uzyskania produktu. A ta bierze się z konieczności produkcji mleka nonGMO - tłumaczy Leszek Hądzlik.
Nowy numer "Hoduj z Głową Bydło" trafił do hodowców
Prezydent PFHBiPM uważa, że w dobrej sytuacji są wszyscy ci, którzy mają jeszcze zapasy własnej paszy, zwłaszcza zbóż i mogą je przetwarzać w gospodarstwie.
Hodowcy starają się obniżać koszty żywienia szukając także innych alternatywnych produktów i komponentów.
- Od kilku tygodni w żywieniu krów stosujemy produkt odpadowy powstały po procesie pozyskiwania skrobi oraz glukozy z pszenicy. Zawiera on około 20,3 procent białka, dzięki czemu mogliśmy nieco zmniejszyć w dawce ilość pasz treściwych, zwłaszcza białkowych i tym samym trochę obniżyliśmy koszty żywienia - zaznacza Jarosław Bereźnicki.
Na rynku nawozów panuje olbrzymie zamieszanie, co przekłada się na niepewność ekonomiczną w gospodarstwach. To właśnie ceny nawozów są aktualnie najbardziej istotnym czynnikiem wpływającym na opłacalność produkcji mleka.
- Liczę, że w najbliższej przyszłości ceny nawozów spadną. Uważam, że rolą polityków jest wywieranie pewnych nacisków na to, aby nieuzasadnione podwyżki ich notowań nie rzutowały na koszty produkcji mleka oraz w dalszej kolejności na koszty przetworzonego gotowego produktu, który trafia do konsumentów - zaznacza Leszek Hądzlik.
Więcej informacji o hodowli bydła i produkcji mleka znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Bydło" ZAPRENUMERUJ