Szczepionka przeciwko E. coli u bydła
Jest już szczepionka przeciwko zakażeniom E. coli u bydła. Pracownicy Moredun Institute, Roslin Institute oraz Scotland’s Rural College, po dziesięciu latach współpracy, opracowali szczepionkę, która w warunkach doświadczalnych kontroluje u bydła rozwój zakażeń powodowanych przez E. coli 0157. Teraz pozostaje jedynie sprawdzić, jak szczepionka będzie działać w warunkach terenowych, gdzie mogą pojawiać się różne chorobotwórcze szczepy.
Instytut Mpredun poszukuje obecnie partnerów z sektora komercyjnego zainteresowanych szczepionką, ale główny badacz Tom McNeilly dodaje, że z pewnością pojawi się debata na temat podmiotu, który weźmie na siebie obowiązek finansowania takiego projektu.
„Trudno będzie pozyskać firmę, która zdecyduje się zainwestować w szczepionkę”, wskazuje. „W chwili obecnej tak naprawdę nie dostrzega się poważniejszych problemów związanych z wywoływaniem choroby przez tę bakterię w populacji bydła, więc w takiej sytuacji wszystko zawsze sprowadza się do tego, kto powinien zapłacić za szczepienia bydła przeciwko chorobie, która nie powoduje zachorowań, a która może potencjalne być niebezpieczna dla ludzi”.
„W Ameryce Północnej dostępne były dwie szczepionki objęte specjalnym pozwoleniem na dopuszczenie do obrotu, przy czym jedną z nich wycofano z rynku z powodu słabej sprzedaży, więc w sektorze produkcji bydła nie ma tak naprawdę przekonania co do korzyści finansowych płynących ze stosowania takiej szczepionki. Mamy nadzieję, że nasza szczepionka jest skuteczniejsza”.
Jak wiadomo, w USA koszt szczepionki rzędu kilku dolarów okazuje się zbyt wysoki. Szkoccy naukowcy starają się obecnie sprawdzić, czy ich szczepionkę przeciwko E. coli 0157 można byłoby włączyć do już istniejącej szczepionki stosowanej w profilaktyce takich chorób, jak np. BVD, aby uniknąć dodatkowych kosztów, a w zamian dostarczyć producentom konkurencyjnego argumentu marketingowego.
Szczep E. coli 0157 występuje endemicznie w około 20% szkockich stad bydła, lecz nie wydaje się to wywierać wpływu na zdrowotność zwierząt ani na ich produkcyjność. Jednak u ludzi, u których do zakażenia dochodzi przez bezpośredni kontakt z kałem bydła lub pośredni z zanieczyszczoną wodą, pożywieniem czy środowiskiem, mogą pojawiać się bardzo ciężkie biegunki, a w niektórych przypadkach nawet prowadząca do zgonu niewydolność nerek wynikająca z działania toksyn produkowanych przez te bakterie.
W ramach programu badawczego sfinansowanego przez Food Standards Scotland, naukowcy z Instytutu Moredun starają się wyjaśnić, dlaczego akurat w Szkocji prewalencja choroby jest wyższa niż w Anglii, Walii i Irlandii Północnej.