Producenci mleka w krytycznej sytuacji
- Wielu hodowców bydła żyje teraz z tego, co udało im się kiedyś odłożyć. I jeszcze oszczędzają, tnąc koszty, gdzie to tylko możliwe. Ale na dłuższą metę tak się nie da gospodarować - mówi Andrzej Wierzbicki, rolnik z powiatu przasnyskiego na Mazowszu.
Podobnie jak większość gospodarzy na północy województwa mazowieckiego, swoje gospodarstwo nastawił na produkcję i sprzedaż mleka. Pan Andrzej zainwestował w nową oborę i modernizację starej. Ma też niezbędny sprzęt.
Trudna sytuacja na rynku mleka. Szans na poprawę nie widać
- I zapału do pracy mi nie brakuje, bo ziemię ukochałem z dziada pradziada. Tylko, że ta praca ma coraz mniejszy sens przy obecnych cenach mleka. Nawet złotówki za litr nie zapłacą. A odstawiać trzeba, bo co z tym mlekiem robić - narzeka nasz rozmówca.
Rolnik nie ukrywa, że hodowcy gotowi są wyjść na ulicę i upomnieć się o pomoc ze strony państwa. - Wielu z nas żyje z tego, co kiedyś odłożyło. A ile tego może być, skoro prawie każdy ma jakiś kredyt albo i kilka. Przecież trzeba było zainwestować w gospodarstwa. Poza tym tniemy koszty. Miałem wapnować w tym roku część areału, ale zrezygnowałem. A przecież żyźniejsze pola to większy plon i zysk - utyskuje rolnik.
Z dekoniunkturą na rynku borykają się producenci rolni w całej Polsce. O pomoc do premier Beaty Szydło w imieniu łódzkich rolników wystąpiła tamtejsza izba rolnicza. W piśmie wskazano, że "produkcja mleka po zniesieniu kwot mlecznych powoduje spadek opłacalności i naruszenie płynności finansowej wielu gospodarstw. Rolnicy niejednokrotnie zaciągnęli kredyty na rozwój gospodarstw, a teraz ich sytuacja staje się krytyczna. Trudno im ograniczyć produkcję, skoro ponieśli duże nakłady finansowe”.
Producenci mleka i przetwórcy muszą otrzymać pomoc
Samorząd rolniczy zaapelował do szefowej rządu o opracowanie programu pomocowego dla sektora mleczarskiego, który ma zawierać: bezpośrednie dopłaty dla producentów mleka, podniesienie cen skupu interwencyjnego dla produktów mlecznych oraz uruchomienie mechanizmów wspierania eksportu poza kraje UE.
Z kolei do Krzysztof Jurgiela, ministra rolnictwa wystąpiła ostatnio m.in. Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka, podkreślając, że spadające ceny w skupach zagrażają dalszej produkcji.
"Nie możemy dłużej patrzeć na bezczynność Komisji Europejskiej, która nie podejmuje działań, żeby złagodzić skutki kryzysu. Z niepokojem odebraliśmy słowa Phila Hogana, unijnego komisarza ds. rolnictwa, który na sesji plenarnej w Parlamencie Europejskim powiedział, że producenci mleka powinni wziąć odpowiedzialność za ciągle wzrastająca produkcję" - wskazał Leszek Hądzlik, prezydent PFHBiPM.
Od 13 czerwca rusza wypłata pomocy dla producentów mleka
Przypomniał, że Bruksela odstępując od systemu kwotowania produkcji mleka w UE, zapowiadała "miękkie lądowanie" przez wdrażanie tzw. Pakietu Mlecznego. Tyle, że ów pakiet zupełnie nie sprawdził się, a poza tym pomoc, jaką KE ustanowiła jesienią ubiegłego roku jest zbyt mała.
Szef federacji poruszył jeszcze sporo innych kwestii, m.in. kar za nadprodukcję mleka, rosyjskiego embarga, opóźnień w płatnościach bezpośrednich czy obciążeń kredytowych rolników stawiających na rozwój gospodarstw. Wspomniał też o oczekiwanych przez hodowców bydła regulacjach, które ukrócą nieuczciwe praktyki handlowe (monopolistyczna pozycja sieci handlowych).
"Sytuację hodowców mogłoby poprawić wprowadzenie przez Komisję Europejską dopłat do eksportu produktów mlecznych na rynki trzecie. Taki mechanizm można powiązać także z pomocą dla osób głodujących na świecie, w tym dla dzieci" - zaznaczył na koniec Leszek Hądzlik.