PFHBiPM chce rozmawiać, ale minister rolnictwa milczy
Minister rolnictwa chce zmniejszyć o około 60 procent dofinansowanie do tzw. postępu biologicznego. I póki co pozostaje głuchy na głos Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, która chce pilnie rozmawiać w tej sprawie.
W wyniku tej dotacji hodowcy płacą mniej za dwie usługi. Pierwszą jest prowadzenie ksiąg hodowlanych i związana z tym cała dokumentacja. Druga to usługa oceny wartości użytkowej bydła mlecznego.
- Zabierając te pieniądze minister rolnictwa spowoduje, że usługa ta będzie droższa. Obecnie kupuje ją dla hodowców, przez co ci płacą za nią mniej. To jednak nie wszystko - mówi Radosław Iwański z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Hodowcy bydła stracą 30 mln złotych. Minister pozostaje głuchy na ich głos?
Dane zbierane podczas oceny wartości użytkowej bydła mlecznego w wyniku próbnych udojów są wykorzystywane do wyliczeń wartości hodowlanej samic i samców. Bez tych obliczeń w Polsce nie moglibyśmy mówić o hodowli bydła mlecznego w Polsce, ale wyłącznie o produkcji.
- Ta dotacja właśnie temu służy. Wartość hodowlana nie jest wyliczana z sufitu tylko z konkretnych danych, opiera się na wiarygodnych parametrach zbieranych podczas oceny użytkowej bydła mlecznego. One są przeliczane na wartość hodowlaną przez Instytut Zootechniki w Balicach - tłumaczy Iwański.
Na podstawie wartości hodowlanej wiemy, w którym miejscu na świecie znajduje się polska hodowla bydła. Dlaczego? Ponieważ zagraniczne buhaje sprzedawane przez różne firmy genetyczne również są przeliczane na wartość PF w Polsce.
Hodowcy wygwizdali ministra rolnictwa w Poznaniu
- Ludzie nie rozumieją tego, co oznacza obcięcie tej dotacji o 60 proc. Minister rolnictwa w ten sposób robi wielką krzywdę polskiej hodowli - podkreśla Radosław Iwański i dodaje:
- Minister zabierając te pieniądze spowoduje, że usługa oceny wartości użytkowej bydła będzie droższa. Istnieją różne szacunki, prawdopodobnie jej koszt wzrośnie o 20-30 proc. W efekcie wielu hodowców może z niej zrezygnować, co nie będzie korzystne. Populacja aktywna musi być jak największa. Nie możemy określać wartości hodowlanej tylko na podstawie spółek skarbu państwa, lecz również, a właściwie przede wszystkim na podstawie prywatnych gospodarstw.
Minister rolnictwa w swoich wystąpieniach podkreślał, że mleczarnie nie dotują oceny wartości użytkowej bydła mlecznego, co oznacza utratę zaufania do PFHBiPM.
- Jeśli mleczarnie tego nie robią to minister zamiast mówić o braku zaufania powinien interweniować, ponieważ oznacza to większe koszty dla skarbu państwa - zauważa Iwański.
Mleczna Gala. Hodowcy po raz pierwszy nagrodzeni za postęp genetyczny
PFHBiPM wciąż czeka na rozmowę z ministrem rolnictwa.
- Rozumiem, jakby minister powiedział, że nastały ciężkie czasy i musimy poszukać oszczędności. Powinniśmy merytorycznie rozmawiać o tym jakie mamy warianty i alternatywy. Ale nie może być tak, że najpierw zabiera się pieniądze a potem mówi o rozpoczęciu narodowej debaty na temat hodowli bydła. Najpierw rozmawiajmy, a potem dochodźmy do konkluzji, a nie odwrotnie. Myślę, że wszyscy powinni wylać kubeł zimnej wody na głowę, usiąść i merytorycznie porozmawiać, a nie grać na emocjach, tak jak miało to miejsce w Poznaniu - podsumowuje Radosław Iwański.