Padło prawie 250 krów. Sianokiszonka była złej jakości?
W gospodarstwie w powiecie mławskim padło niemal 40 krów, a pod Płońskiem aż około 200. W obu położonych na północnym Mazowszu miejscowościach intensywnie pracują służby weterynaryjne, które ustalają przyczynę śmierci zwierząt.
W Bojanowie ze stada liczącego 170 krów padło 39 sztuk. Co ciekawe - jak podał tygodnik "Kurier Mławski" - zachorowały zwierzęta tylko z jednego pomieszczenia gospodarczego, nic nie dolegało natomiast krowom z innego miejsca oraz przebywającym na łące.
Projekt fermy na 1 500 sztuk bydła storpedowany przez mieszkańców
Przybyły na miejsce Roman Domański, powiatowy lekarz weterynarii w Mławie, wykluczył wystąpienie w stadzie choroby zakaźnej. Podejrzenia związane z zatruciem padły na podawaną czworonogom karmę.
- Zachorowały krowy przebywające w jednym z pomieszczeń, które dostały, jak się później okazało, złej jakości sianokiszonkę. Wskazuje na to fakt, że nie ucierpiały zwierzęta, które pasły się na łące oraz przebywały w innym pomieszczeniu, karmione inną partią paszy - wyjaśnił ekspert.
Służby weterynaryjne wydały hodowcy zalecenia, jak zapobiegać takim zdarzeniom. - To jest młody rolnik. Nie miał zapewnionej opieki weterynaryjnej, co jest wskazane w przypadku tak dużego stada. Jest szansa, że lekarz weterynarii szybciej zorientuje się, że zwierzęta zachorowały i podejmie właściwie działania - stwierdził powiatowy lekarz weterynarii.
Znacznie większe straty poniósł właściciel hodowli w miejscowości Skarżyn pod Płońskiem. Najpierw w jednej z obór znaleziono około 40 sztuk martwego bydła. Później padały kolejne krowy. Jak podał portal plonskwsieci.pl - 200 sztuk ze stada liczącego ok. 500.
Bydło mięsne. Jakie wyzwania stoją przed polską hodowlą?
- Kiedy przybyłem na miejsce, nie zaobserwowałem żadnych objawów wskazujących na jakąkolwiek chorobę zakaźną. Zwierzęta nie gorączkowały. Nie było krwi, czy obrzęków. Występowały porażenia nerwowe, krowy doznawały bezwładu, który szedł od tyłu do przodu. Występowała duszność, ślinotok i zwierzę padało martwe - opisywał w rozmowie z dziennikarzem Lech Chybała, powiatowy lekarz weterynarii w Płońsku
Nie zarządzono czasowej kwarantanny, ale gospodarstwo poddano monitoringowi. Profilaktycznie rozłożono też maty dezynfekcyjne (gdyby okazało się, że wystąpił czynnik zakaźny). Został ponadto pobrany materiał do badania, który wysłano m.in. do laboratorium w Państwowym Instytucie Weterynarii-Państwowym Instytucie Badawczym w Puławach.
Według portalu plonskwsieci.pl, w dwóch próbkach krwi bydła i w jednej próbce pochodzącej z jelita cienkiego z zawartością, wykryto obecność toksyn botulinowych typu C i D.
- To toksyna, która występuje u zwierząt i jest najbardziej groźna właśnie dla nich. Są to toksyny jadu kiełbasianego - wyjaśniła lek. wet. Jadwiga Szymborska, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Płońsku. Badana miała być również pasza.
- Książki warte polecenia: Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem|Choroby bydła - podstawy diagnostyki i terapii