Kryzys receptą na sukces?
- Obecny rynek można określić jako rynek podmiotów skupujących, a nie jak w ostatnich trzech latach producentów - mówił prof. dr hab. Zygmunt Maciej Kowalski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie podczas targów Ferma Bydła, które trwają w Łodzi.
Zdaniem prof. Kowalskiego o cenie decydują zakłady skupujące, które płacą mało, a producenci nie mogą nic zrobić, żeby zmienić tę sytuację. W efekcie od kilku miesięcy nieustannie obserwujemy spadek cen skupu surowca.
- Obecna cena skupu nie jest może najniższa w historii. Jednak obecnie hodowcy produkują w nieco innych okolicznościach jak kilka lat temu, kiedy przeżywaliśmy kryzys. Zdecydowanie wzrosły koszty wyprodukowania jednego litra mleka - zauważa prof. Kowalski.
Koszty produkcji mleka są obecnie wysokie głównie z powodu bardzo słabych zbiorów pasz objętościowych, które stanowią bazę dawki dla krów. Zarówno kiszonka z kukurydzy jak i kiszonki z traw i sianokiszonki ucierpiały z powodu suszy.
Hodowcy dość panicznie reagują na obecną na sytuację kryzysową. W efekcie stopniowo ale regularnie zmniejsza się pogłowie krów. Prawdopodobnie jest to nieodwracalna tendencja.
- Na licznych spotkaniach wielu hodowców zadaje pytanie co robić w obliczu kryzysu? Czy możemy karmić krowy ubogo i w ten sposób ograniczać koszty? Nie, nie możemy. W przypadku krów rasy HF takie praktyki będą tragiczne w skutkach - podkreśla prof. Kowalski.
Przytoczył on również słowa Winstona Churchilla, który powiedział: „Nigdy nie trać szansy jaką stwarza Ci dobry kryzys”.
- W sytuacji kiedy jest źle zazwyczaj myślimy co zrobić, żeby usprawnić naszą produkcję i mimo niskich cen skupu zarabiać na mleku. Dlatego każdy kryzys przynosi nam naukę, którą wykorzystujemy w przyszłości - podsumował prof. Kowalski.