Choroby bydła nie są spowodowane tylko błędami żywieniowymi

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Mirosław Lewandowski | miroslaw.lewandowski@agropolska.pl
09-11-2014,11:10 Aktualizacja: 21-11-2014,11:16
A A A

Rolą doradcy żywieniowego jest układanie dawek pokarmowych, ale także monitoring stada pod względem kondycji i zdrowia zwierząt. To główne motto wynikające ze szkolenia weterynaryjnego zorganizowanego dla doradców firmy Blattin.

Spotkanie, które odbyło się 6 listopada w Stawiszynie w woj. wielkopolskim poprowadził lekarz medycyny weterynaryjnej prywatnej praktyki Sylwester Michalski prowadzący swoją lecznicę dla zwierząt S.C. Michalscy.

Dotyczyło ono chorób i problemów, które najczęściej można spotkać w polskich oborach. Zanim omówił on poszczególne jednostki zwrócił uwagę na jedną z najważniejszych zależności, od której zależy sukces hodowcy bydła mlecznego, ale także doradcy żywieniowego i lekarza weterynarii.

- Bez ścisłej współpracy tych trzech osób żadna ze stron nie będzie zadowolona. Hodowca musi obserwować, ale też słuchać głosu doradców. Ci z kolei nie powinni zajmować się tylko i wyłącznie sprzedażą swoich produktów, ale przede wszystkim wsłuchiwać się w głos właściciela stada - tłumaczył Michalski.

Swoje wykłady rozpoczął od paratuberkulozy czyli przewlekłego wyniszczającego rozrostowego zapalenie jelit, które dotyka wiele stad.

- Hodowcy raczej nie chwalą się tym, że ich zwierzęta chorują na paratuberkulozę. Oficjalnie w Polsce dotyka ona 16 proc. stad. W rzeczywistości z pewnością jest ich więcej - mówił Sylwester Michalski.

Hodowcy w Polsce często kupują sobie tę chorobę wraz z jałówkami importowanymi z Czech lub innych krajów. Niestety wielu z nich popełnia podstawowy błąd jakim jest zaniechanie badania zwierząt przed ich zakupem.

Ta pozorna oszczędność, cena jałówki wynosi 5-6 tys. a badanie ok. 100 zł, może być groźna w skutkach. Paratuberkuloza bowiem powoduje niemal ciągłe biegunki chorych sztuk. Choroba ta jest trudna do wyleczenia i często kończy się śmiercią zainfekowanego zarazkiem zwierzęcia. W przeciwieństwie do innych jednostek krowy nie tracą apetytu i jedzą normalnie. Jednak ściany ich jelit są poprzerastane i nie wchłaniają składników pokarmowych.

Wrażliwe na tę chorobę są cielęta. O ile patogen nie przechodzi przez barierę płód-łożysko i oseski rodzą się zdrowe, o tyle mogą się nim zakazić pijąc siarę od chorej krowy bezpośrednio z wymienia np. zabrudzonego kałem zawierającym bakterie. W odchodach może ona przeżywać nawet do roku.

Kolejną groźną jednostką chorobową jest IBR/IPV czyli zakaźne zapalenie nosa i tchawicy oraz otręt bydła. Do zakażenia najczęściej dochodzi drogą donosową, patogen namnaża się w błonie śluzowej która wyściela jego wnętrze, przez spojówki i oczy.

Pierwsze objawy chorobowe są podobne do ludzkiej grypy. Zwierzęta są osowiałe, apatyczne, zniechęcone, obojętne na zewnętrzne bodźce. Mało lub w ogóle nie interesują się paszą. Występuje także brak apetytu i gorączka, czasami nawet powyżej 40 stopni Celsjusza.

Zwierzęta, które miały kontakt z tymi wirusami na zawsze pozostają ich nosicielami. Układ odpornościowy zabija większość patogenów, ale część z nich ucieka i wnika do układu nerwowego w okolicy głowy, a konkretnie do zwojów nerwu trójdzielnego.

Ustanawiają tam stan latencji czyli utajenia, w którym trwają przez 6 miesięcy. W tym czasie bardzo mocno zmobilizowany układ odpornościowy zaczyna stopniowo słabnąć w efekcie spada ilość przeciwciał i komórek odpornościowych.

Kiedy odporność spada, głównie w okresie okołoporodowym, patogeny wychodzą z ukrycia i tym samym następuje ponowna aktywacja i siewstwo wirusa na inne zwierzęta. Aby temu zapobiec hodowcy powinni szczepić chore zwierzęta.

Nieco inaczej należy postępować w przypadku kolejnej choroby BVD-MD czyli wirusowej biegunki bydła i choroby błon śluzowych. W tym przypadku szczepienia należy wykonywać profilaktycznie, aby zapobiec zakażeniu zwierząt.

Jak groźny jest to wirus pokazuje jego działanie na cielęta jeszcze w okresie płodowym. To jeden z nielicznych zarazków, dla którego łożysko i macica w każdym okresie ciąży nie stanowi praktycznie żadnej przeszkody. Atakując płód może spowodować jego wady rozwojowe wpływając na rozwój centralnego układu nerwowego.

Ponadto układ odpornościowy cielęcia nie rozpoznaje go jako zarazka lecz jako własny element i w przyszłości nie wytwarza przeciwko niemu przeciwciał. W efekcie cielę rodzi się jako osobnik trwale zakażony P.I - persistently infected i podczas swojego życia cały czas sieje patogen do środowiska.

Podczas szkolenia Sylwester Michalski mówił także o przemieszczeniu trawieńca, pobieraniu treści żwacza, drenchingu oraz badaniu ciał ketonowych i mocznika u krów. Po części teoretycznej uczestnicy szkolenia wybrali się na pobliską fermę bydła mlecznego, gdzie odbyły się zajęcia praktyczne.

 

Poleć
Udostępnij
Aktualne wydanie
Hoduj z głową świnie 6/2024

Hoduj z głową świnie:

-Choroba obrzękowa niejedno ma imię

-Białko paszowe - problem rzeczywisty czy wydumany?

-Remont stada własny lub z zakupu?

PRENUMERATA


 

Aktualne wydanie
Hoduj z głową bydło 6/2024

Hoduj z głową bydło:

-Czy i jak stosować aminokwasy chronione?

-Dlaczego wciąż przekarmiamy krowy białkiem?

-IBR, czyli wyzwanie dla nowoczesnych hodowców

PRENUMERATA