Chcą zwiększyć dopłaty do uprawy roślin strączkowych
W resorcie rolnictwa trwają prace nad zmianą przepisów dot. produkcji roślin wysokobiałkowych; planuje się m.in. zwiększenie dopłat do ich uprawy i ukierunkowanie produkcji na rośliny bobowate - podał dyrektor Bogusław Rzeźnicki z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Chodzi o nowelizację ustawy o dopłatach bezpośrednich. Projekt wkrótce trafi do konsultacji społecznych i międzyresortowych - wskazał na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa dyr. Rzeźnicki z Departamentu Hodowli i Ochrony Roślin MRiRW.
Producenci roślin białkowych chcą wyższej dopłaty do upraw
Projekt przewiduje m.in. zniesienie limitu dopłat (obecnie jest określony obszarowo na 75 ha) i podniesienie stawki dopłat. Preferowana ma być uprawa roślin grubonasiennych, bobowatych.
- Zastanawiamy się też nad wprowadzeniem pewnych mechanizmów dot. prawidłowej agrotechniki, żeby obsada i normy wysiewu były właściwe, tak by rośliny były ukierunkowane na zbiór nasion - powiedział Rzeźnicki.
Inne ważne elementy to: zachęty do wykorzystania polskich pasz, kontynuacja badań dot. przygotowań gotowych mieszanek paszowych dla poszczególnych grup zwierząt, kwestia opracowania krajowych odmian soi tak, by osiągnąć znaczący postęp w ich uprawie.
Produkcja roślin wysokobiałkowych wymaga wsparcia
Zdaniem Rzeźnickiego, na razie nie można całkowicie wyeliminować śruty sojowej. Polska importuje jej 2-3 mln ton rocznie, natomiast resort szacuje, że krajowe rośliny paszowe mogą zastąpić import na poziomie 1 mln ton.
Wzrost produkcji będzie następował stopniowo, ze względu na posiadane odmiany. W polskim rejestrze roślin uprawnych w 2016 r. są 72 odmiany, w tym 11 odmian bobiku, 21 - grochu siewnego, 2 odmiany łubinu białego, 24 odmiany łubinu wąskolistnego, 8 odmian łubinu żółtego oraz 6 odmian soi.
Jak mówił przedstawiciel MRiRW, polskie firmy nasienne z większościowym udziałem kapitału skarbu państwa od kilku lat zwiększają nakłady na hodowlę roślin strączkowych, ale nadal są czynniki, które ograniczają produkcję.
Owady mogą rozwiązać problem deficytu białka zwierzęcego
Według MRiRW, żeby przyspieszyć wzrost plonowania, a potem wykorzystanie roślin, trzeba zwiększyć nakłady. Spółki hodowlane są w tym zakresie wspierane środkami budżetowymi z programu dedykowanego na ten cel czy w ramach dotacji do badań podstawowych w postępie biologicznym.
Posłowie i zaproszeni na posiedzenie goście (m.in. Zbigniew Dolata z PiS i prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego Jerzy Wierzbicki) postulowali, by zobowiązać przemysł paszowy do wykorzystywania w produkcji pasz polskich komponentów, podobnie jak jest to w przypadku biopaliw.
Deficyt białka w paszach powstał po wyeliminowaniu z karmienia zwierząt mączek mięsno-kostnych. Stosowania ich zakazała KE w 2003 r. po pojawieniu się choroby BSE (szalonych krów), która rzekomo wywołana była przez karmienie krów mączkami.
Białko na polach
Wiceminister rolnictwa Ewa Lech poinformowała, że KE zastanawia się nad przywróceniem takiego żywienia. Problemem jest opracowanie metod do identyfikacji różnego rodzaju mączek. Najbardziej zaawansowane są prace nad mączką pochodząca od trzody chlewnej.
Opinię w tej sprawie mają wydać do końca 2016 r. poszczególne kraje. Jeżeli będą pozytywne, to Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) będzie rekomendował ich przywrócenie do skarmiania zwierząt. Nie wiadomo, kiedy KE przygotuje stosowne przepisy.
Lech zaznaczyła, że Polska opowiada się za stosowaniem mączek w paszach. Mączkę od świń będzie można wykorzystywać w hodowli drobiu.