Kiszonki nie lubią powietrza
Straty suchej masy zakiszanego materiału na poziomie 3-5 proc. są nieuniknione. Jednak zazwyczaj notujemy zdecydowanie większe, sięgające nawet 13-14 proc. zarówno w przypadku kiszonek z traw jak i z kukurydzy. Czy stać nas na takie marnotrawstwo i co należy zrobić, żeby je ograniczyć?
Kiszonki z kukurydzy i traw, tworzenie pryzm, zbieranie świeżego materiału w trudnych warunkach, zarządzanie zakiszanym materiałem od pola do koryta. To główne tematy cyklu konferencji Akademia Zakiszania Schaumann Polska, które właśnie trwają na terenie całego kraju.
Mleko w styczniu było tańsze niż w grudniu
- Proces zakiszania wymaga od nas używania zakiszaczy. Fakt, niektóre pasze jak kukurydza doskonale same się kiszą, ale mimo to jeśli nie wspomożemy tego procesu inokulantami będziemy narażeni na straty, które przekraczają 3-5 proc. Średnio jest to 13-14 proc. czyli ze 100 ton materiału, jaki przywozimy do silosu 13-14 ton wyrzucamy. To bardzo dużo - mówił dr Zbigniew Dzionek, główny doradca Schaumann Polska podczas Akademii Zakiszania, która 22 lutego odbyła się w Minikowie w woj. kujawsko-pomorskim.
Zakiszacze powodują, że zakiszanie jest mniej ryzykowne, obniża straty w kiszonce, powoduje wyższą strawność materiału i zawartość składników pokarmowych, podwyższa stabilność tlenową co w sumie wpływa na lepszy pobór paszy przez zwierzęta.
Zakiszanie w praktyce rolnika to z kolei wykład, który zaprezentował dr Tomas Mitrik ze Słowacji. Omówił on podstawowe błędy popełniane przez hodowców w trakcie tworzenia silosów, porównał ze sobą baloty oraz pryzmy a także wskazał częściowo niezależne przyczyny zagrzewania się kiszonek.
Jakość siary jest zmienna. Hodowcy powinni ją badać
- Złe ubicie i warstwy powierzchniowej i przykrycie takiego materiału folią spowoduje, że z łatwością mogą się tam przedostać szczury. To dla nich idealne miejsce na przeżycie zimy. Zostawiają one jednak w kiszonce odchody i zabrudzenia, które dla krów mogą być toksyczne. Ponadto szczury przenoszą choroby zakaźne - mówił dr Tomas Mitrik.
Zakiszać w rękawach czy balotach? Zdaniem Mitrika obie metody mają swoje zalety i wady. W pierwszym przypadku wykorzystujemy naturalną siłę, którą mamy za darmo czyli grawitację. W drugim musimy odpowiednio przygotować baloty tj. owinąć je minimalnie ośmioma warstwami folii, żeby do ich wnętrza nie dostało się powietrze.
- Ważne jest także ułożenie balotów. Powinniśmy je kłaść na dłuższych bokach jeden na drugim, a nie na dolnej czy górnej części. W drugim przypadku największy nacisk przypada na pierwszą warstwę balotów przy ziemi. Te odkształcają się, folia zaczyna odstawać od kiszonki a między jej warstwy dostaje się tlen co oznacza powstawanie grzybów oraz pleśni. Jeśli ułożymy je na boku wówczas ich ściany dodatkowo się naciągają i folia nie przepuści powietrza do środka - tłumaczył dr Tomas Mitrik.
Konferencje Schaumanna z cyklu Akademia Zakiszania będą trwać do 3 marca. Harmonogram wszystkich spotkań można znaleźć TUTAJ