Nie ma sygnałów od eksporterów, by czeskie służby kwestionowały polskie produkty - mówi Marek Sawicki, minister rolnictwa. Przyznał, że instrukcja w sprawie kontroli polskiej żywności jest złamaniem unijnego prawa.
Nie ma sygnałów od eksporterów, by czeskie służby kwestionowały polskie produkty - mówi Marek Sawicki, minister rolnictwa. Przyznał, że instrukcja w sprawie kontroli polskiej żywności jest złamaniem unijnego prawa.
Sawicki przypomniał, że o specjalnej instrukcji ws. nadzwyczajnych kontrolach żywności importowanej z Polski rozmawiał we wtorek z czeskim ministrem rolnictwa Marianem Jureczką. Podczas rozmowy Jureczka powiedział, że instrukcja została przygotowana bez jego wiedzy.
Czeski minister, tak jak się zobowiązał, w środę przesłał informację na temat kontroli żywności przeprowadzanych przez Czechów. Wynika z niej, że od 1 stycznia do 9 grudnia czeskie służby przeprowadziły ponad 32 tys. kontroli, z tego 4,5 tys. dotyczyło polskich produktów, do których nie było żadnych zastrzeżeń.
Niemieckie towary sprawdzono 3120 razy, mimo że kraj ten jest największym eksporterem żywności do Czech.
Czeski minister zapewnił, że "nie ma dyskryminacyjnego podejścia wobec określonych artykułów pochodzących z poszczególnego kraju członkowskiego lub kraju trzeciego. Częstotliwość urzędowych kontroli jest regularna i proporcjonalna dla ryzyka dla konsumentów opartego na ocenie analizy ryzyka i krajowym planie kontroli".
- W mojej ocenie jest to złamanie prawa unijnego i jest to rzecz niedopuszczalna - powiedział Sawicki. Podkreślił, że w UE obowiązuje zasada wzajemnego respektowania kontroli służb. Jak zaznaczył, każdy kraj może wyrywkowo badać importowaną żywność, ale nie może to dotyczyć określonego kraju ani produktu.
Jego zdaniem praktyk, stosowanych od kilku lat przez czeskie służby poprzez m.in. dezinformację medialną, nie można uznać za "naturalną ochronę interesów rolników czeskich". Sawicki zaznaczył, że wyjaśnienia czeskiego ministra zamykają sprawę.
Sawicki podkreślił, że polscy przedsiębiorcy nie sygnalizują żadnych kłopotów z eksportem. - Jest to kolejny dowód na to, że żywność, którą sprzedajemy do Czech, jest wysokiej jakości i to konsumenci czescy decydują o tym, jaką żywność kupują - zaznaczył.
Wyjaśnił, że Czechy importują więcej żywności, niż jej sprzedają. Polska kupuje tam produkty spożywcze, ale o wartości zaledwie 300 mln euro przy eksporcie 1,3 mld euro. Szef resortu dodał, że przy tym nie ma zakupów przygranicznych, podczas gdy wielu Czechów zaopatruje się w produkty w Polsce.
Czechy są trzecim co do wielkości odbiorcą naszej żywności. W ubiegłym roku najwięcej wydali na zakup polskich olei i tłuszczów roślinnych, w tym oleju rzepakowego, wyrobów cukierniczych, mięsa czerwonego. Wartość eksportu do Czech za trzy kwartały tego roku osiągnęła ok. 1 mld euro.
Sawicki poinformował, że w poniedziałek będzie rozmawiał z Jureczką podczas unijnej rady ministrów w Brukseli.