W polskich lasach żyje wolno ok. 1,5 tys. żubrów (na koniec ubiegłego roku doliczono się ich dokładnie 1442, ale należy do tego dodać młode, które urodziły się w tym roku). To jedna czwarta wszystkich wolnożyjących żubrów na świecie.
Żubrom w polskich lasach zaczyna być zbyt ciasno. Dlatego naukowcy i leśnicy szukają nowych miejsc, w które można by przesiedlić te zwierzęta. Zajmujący się żubrami uważają, że stada tych zwierząt winny być mniejsze i bardziej rozproszone.
W polskich lasach żyje wolno ok. 1,5 tys. żubrów (na koniec ubiegłego roku doliczono się ich dokładnie 1442, ale należy do tego dodać młode, które urodziły się w tym roku). To jedna czwarta wszystkich wolnożyjących żubrów na świecie. Żubry te żyją w pięciu stadach: białowieskim, boreckim, knyszyńskim, w Bieszczadach, i w Zachodniopomorskim.
Leśnicy przygotowują karmę na zimę dla ponad 300 żyjących tam w dwóch odizolowanych od siebie stadach żubrów - Trawę z przeznaczeniem na zimową paszę dla tych zwierząt skoszono już na 46 hektarach łąk w nadleśnictwach Baligród,...
Jak poinformowała PAP prof. Wanda Olech-Piasecka, dziekan Wydziału Nauk o Zwierzętach w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, która od lat zajmuje się monitoringiem i badaniem tych stad, nadszedł czas na przeniesienie żubrów także do innych lasów.
- Stada, które mamy są już zbyt duże, a miejsca, w których teraz żyją te zwierzęta przestają zaspokajać ich potrzeby - powiedziała. Jako przykład stad, które są już zbyt duże wskazała m.in., to z Białowieży, które na koniec ubiegłego roku liczyło 522 zwierzęta, czy boreckie, które ma 111 zwierząt. Tymczasem z wyliczeń naukowców wynika, że maksymalna wielkość stada w mazurskiej Puszczy Boreckiej to 95 żubrów.
- Gdy stada są zbyt duże żubry zaczynają wchodzić w szkodę rolnikom i leśnikom. Ponieważ te zwierzęta nie mają w przyrodzie naturalnych wrogów, więc stada się rozrastają. To niekorzystna sytuacja nie tylko z powodu potencjalnych szkód wyrządzanych przez żubry, ale też z powodu konieczności rozproszenia ryzyka zdrowotnego - podkreśla profesor.
- Gdyby było 15, czy 18 mniejszych stad moglibyśmy spokojnie mieć w polskich lasach w sumie ok. 2 tys. żubrów - przekonuje prof. Olech-Piasecka.
Jej pomysłowi przyklaskują leśnicy. - W zasadzie nie mamy już innego wyjścia. Musimy znaleźć jakiś konstruktywny pomysł na żubry, których w obecnych stadach zaczyna być zbyt dużo - przyznał w rozmowie z PAP Krzysztof Oniszczuk, naczelnik wydziału ochrony ekosystemów w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach wydała wyrok na liczące 170 osobników stado z Kurozwęk. Sprawa jest bulwersująca, bo urzędnicy swoją decyzję tłumaczą chęcią ochrony żyjących kilkaset kilometrów dalej żubrów....
Zwrócił uwagę, że warunki bytowe obecnych stad pogarszają się nie tylko ze względu na ich liczebność, ale też z powodu grodzenia łąk przy lasach i w samych lasach, czy budowania domów w bezpośredniej bliskości lasów.
Leśnicy wraz z ekspertami z SGGW w ramach grantu z Funduszy Norweskich już zaczęli poszukiwać nowych miejsc dla polskich żubrów - na razie ich obszar badań jest skoncentrowany na wschodnich obszarach kraju.
Badany jest nie tylko sam las (np. to, czy jest na danym obszarze wystarczająca liczba łąk), do którego można by przesiedlić żubry, ale i nastawienie społeczne miejscowych do tych zwierząt.
Oniszko przyznał, że pod uwagę brane są puszcze: Augustowska, Romincka, czy Piska. Prof. Olech-Piasecka wymieniła też Puszczę Napiwodzko-Ramucką (między Olsztynem, Szczytnem i Nidzicą) oraz Beskid.
- Ostatnio podsumowaliśmy badania Puszczy Rominckiej, zarówno pod względem bytowym, który okazał się być obiecujący jak i społecznym. Sądzimy, że mogłoby tam żyć 25-30 żubrów. Jeśli chodzi o podejście lokalnej społeczności, to 50 proc. miejscowych nie ma nic przeciwko temu, by w tej puszczy zamieszkały żubry - przyznała PAP prof. Olech-Piasecka.
Zastrzegła, że badania nie oznaczają jeszcze fizycznego wsiedlenia żubrów w okolice Gołdapi. - Taka decyzja i działanie to perspektywa najbliższych kilku lat - dodała na koniec.