Zadają zwierzętom śmierć w męczarniach. Wnykarzy wciąż nie brakuje
Widoczna dziura w siatce leśnej kusi zwierzęta, by przejść na druga stronę. Ale w momencie próby pokonania ogrodzenia na ich szyi zaciska się wnyk będący śmiertelną pułapką. Niestety, kłusownicy nadal są zmorą w lasach.
Zaledwie w trzy dni straż leśna w ramach tegorocznej akcji "Kłusownik" na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie znalazła 35 sztuk wnyków. Od 2007 roku zlikwidowano prawie 4000 takich pułapek.
Kłusownicy wpadli na gorącym uczynku. Dzielili się sarną
Strażnicy z Nadleśnictwa Orneta, przejeżdżając przez teren jednego z leśnictw na terenie gminy Lelkowo, zauważyli świeże ślady butów prowadzące w kierunku lasu.
Nabrali podejrzeń, że może się to wiązać z kłusownictwem. I mieli rację, bo po pokonaniu około 9 kilometrów w jednym z kompleksów leśnych odnaleźli aż 25 wnyków. Teraz szukają tego, kto je zastawił.
"Działania nie oddają wrażeń, jak męczą się zwierzęta, które co roku wpadają we wnyki i jak męcząc się, tracą życie. Pomimo upływu lat uświadamiania ludzi, ten nieludzki sposób zdobywania pożywienia ciągle jest aktualny. I wciąż wymaga naszej reakcji. Prowadząc cykliczne działania na terenie olsztyńskich lasów, posiadamy większą wiedzę w tym zakresie - skuteczniej można walczyć z tym procederem. Nie zawsze bowiem wiadomo, kto zakłada wnyki, ponieważ trudno złapać sprawcę na gorącym uczynku. Dla nas każdy złapany kłusownik to mały sukces, a każdy zlikwidowany wnyk to jedna szansa na przeżycie zwierzęcia" - pisze Adam Siemakowicz z RDLP w Olsztynie.
Według niego, wnykarstwo ma charakter jednostkowy i jest najczęściej kojarzone z wzrostem bezrobocia. Nierzadko jest to też "tradycja" przekazywana z ojca na syna. Jeśli uda się ująć sprawcę, zazwyczaj problem znika na kilka lat.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl