"Wegańskie kiełbaski i burgery" to kopniak dla rolników
Dość surrealistycznych nazw mięsa i produktów mleczarskich! Europejskie organizacje reprezentujące sektor hodowli otwierają kampanię przeciwko nadużywaniu nazw mięsa - poinformowała Copa-Cogeca.
Europejska organizacja zrzeszająca rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze podkreśla, że debata na temat stosowaniu nazw mięsa i produktów mleczarskich do określania ich roślinnych imitacji jest dużo bardziej złożona niż może się wydawać.
Produktów wegańskich nie można sprzedawać jako "mleka" czy "masła"
Jeżeli Parlament Europejski przymknie w tym miesiącu oko na luki prawne, by bronić "wegańskich kiełbasek i burgerów", otworzy tym samym puszkę Pandory, co na dłuższą metę w równym stopniu uderzy w konsumentów i hodowców.
Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, więc europejski sektor hodowli postanowił postawić opór i zainicjować kampanię "ceci n’est pas un steak - to nie jest stek".
"Grupa europejskich organizacji reprezentujących sektor hodowli zainaugurowała nową kampanię i wezwała cały sektor do zwarcia szeregów po tym, jak po raz kolejny prace nad zapisami rozporządzenia jednolitej WOR dotyczącymi nazw mięsa znalazły się w impasie w Parlamencie Europejskim. Posłowie do PE znowu wrócili do dyskusji z ubiegłego roku, starając się doprowadzić do prawnego uznania nazw takich, jak ‘wegańskie burgery’ i ‘wegańskie kiełbaski’" - czytamy w komunikacie Copa-Cogeca.
W europarlamencie padła propozycja oddania Komisji Europejskiej kwestii nazw mięsa, która regulowałaby ją za pomocą aktów delegowanych, pod warunkiem, że zgodzi się na uznanie nazw takich jak właśnie "wegański burger" czy "wegańskie kiełbaski".
Rzeźnicy domagają się ochrony przed agresywnymi weganami
Zdaniem zrzeszonych w Copa-Cogeca przerzucanie odpowiedzialności na Komisję jest nie do przyjęcia dla rolników i pozostaje sprzeczne z pierwszą propozycją przegłosowaną w ubiegłym roku. Stąd wezwanie europosłów do dokładnego przeanalizowania skutków i konsekwencji upowszechnienia tych określeń, które "promowałyby nieuczciwy i wprowadzający w błąd marketing".
- Europejski sektor hodowli z nikim nie walczy, lecz wzywa do należytego uznania i szacunku dla pracy milionów europejskich rolników i pracowników branży hodowlanej. Bez strachu powiem, że mamy tu do czynienia z przywłaszczeniem kulturowym. Niektóre agencje marketingowe celowo posługują się tym chwytem, by zmylić konsumentów, przekonując ich, że można zastąpić dany produkt innym bez wpływu na spożywane wartości odżywcze. Pod przykrywką dobrych intencji przyzwoli się na pojawienie się nowych, mylących nazw w przyszłości - skomentował Jean-Pierre Fleury, przewodniczący grupy roboczej "Wołowina i cielęcina" Copa-Cogeca.
Wspomniana kampania "ceci n’est pas un steak - to nie jest stek" ma być oparta na fundamentalnych pytaniach o dziedzictwo kulturowe oraz siłę nowoczesnego marketingu w kontekście konsumentów. Złoży się na nią szereg inicjatyw podnoszących świadomość społeczną na temat znaczenia debaty o nazwach mięsa.
"W manifeście kampanii europejskie organizacje podkreśliły, że w wypowiedziach na temat produktów wegańskich często zapomina się, iż europejscy rolnicy zajmują się zarówno produkcją białek roślinnych, jak i zwierzęcych i nie mają nic przeciwko wytwarzaniu białek roślinnych na potrzeby wyrobów wegańskich. Aczkolwiek produkty roślinne imitujące nazwy i cechy produktów mięsnych i mleczarskich powinny stworzyć własne podejście (…) Przemysł, który chce wejść do mainstreamu nie powinien kreować własnej wielkości, opierając swój marketing na produktach, które zwalcza!" - zaznacza Copa-Cogeca.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś