Takie niewypłacalności w rolnictwie jeszcze nie było. Mamy efekt domina?
Pandemia i jej następstwa, ale także inne problemy powodują, że płynność finansowa podmiotów z wielu branż jest coraz bardziej chwiejna. Te z kategorii "rolnictwo-żywność" są mocno widoczne w zestawieniach dotyczących niewypłacalności.
"Rzeczpospolita" wskazuje, powołując się oficjalne źródła - Monitor Sądowy i Gospodarczy - że od początku roku opublikowano informacje o 316 niewypłacalnościach polskich firm - o 75 proc. więcej niż przed rokiem.
W Polsce ubywa gospodarstw rolnych. GUS podaje ważne dane
Dziennik przywołuje też wyniki badania Euler Hermes, z którego wynika, że usługi odczuwają nie tylko skutki zamknięcia gospodarki, ale także kryzysowych budżetów samorządów, firm i konsumentów.
Niewypłacalności postępują w branży HoReCa, pojawiły się problemy firm z zakresu utrzymania zieleni, ochrony, pośrednictwa pracy, opieki przedszkolnej.
"Kryzys mamy w rolnictwie: produkcja podstawowych art. spożywczych stała się areną niewypłacalności w skali, jakiej nigdy nie widziano (w samym lutym niewypłacalność 18 przedsiębiorców agro-rolniczych z sektora upraw i chowu). W otoczeniu rolnictwa następuje efekt domina: problemy mają wyspecjalizowane firmy obsługi upraw i chowu, dostawcy agrochemii i pasz, maszyn ale też firmy skupujące i handlujące płodami i żywcem oraz mięsem" - czytamy w portalu internetowym "Rzepy".
A co z samymi rolnikami? Jedni powiedzą, że dostają rykoszetem, a drudzy, że to właśnie od samych gospodarzy zaczynają się kłopoty całej gałęzi gospodarki. Pewnikiem jest, że rolnikom brakuje stabilizacji dochodów, na co zwracają uwagę rozmówcy "Gazety Pomorskiej".
Ruszają dwa ważne nabory wniosków z PROW 2014-2020
- Teraz tuczniki mógłbym sprzedać po 4,80 zł za kilogram w wadze żywej. To znaczy, że stawki spadły ostatnio o ok. 30 groszy za kilogram - narzekał rolnik z Dworzyska w woj. kujawsko-pomorskim.
W jego ocenie wygrali ci gospodarze, którzy nie musieli sprzedawać zbóż w czasie żniw, tylko teraz, kiedy ceny są wyższe, a jednocześnie stać ich było wcześniej na kupno środków do produkcji rolnej.
- Ale jeśli ktoś teraz sprzedał drożej zboże i za te pieniądze kupił np. droższe nawozy, to w zasadzie mógł wyjść na to samo - obrazuje rozchwianą sytuację rynkową farmer z Dworzyska.
Jego kolega po fachu z pow. żnińskiego przekonuje, że to rozchwianie jest jeszcze bardziej dotkliwe w czasie pandemii koronawirusa. - Zarabiają na nas głównie spekulanci. Bardzo liczymy, że wreszcie powstanie fundusz stabilizacji dochodów rolniczych - wskazuje rolnik.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś