Strażacy gasili płonący stóg słomy. Hydrant był nieczynny od... 10 lat
Spora część hydrantów na wsiach jest nie do użycia, co nastręcza dodatkowej pracy strażakom, wydłuża czas akcji i może tym samym decydować o jej powodzeniu. Z takim problemem mierzyli się ostatnio pożarnicy w gminie Strzegowo (woj. mazowieckie).
W miejscowości Pokrytki w płomieniach stanął duży stóg słomy i siana, obejmujący ok. 300 bel. Na miejsce zadysponowano zastępy z PSP w Mławie oraz OSP Strzegowo, OSP Niedzbórz, OSP Unierzyż i OSP Stupsk. Akcja gaśnicza trwała ponad 10 godzin.
Ogromny pożar kurnika. Ogień było widać z daleka
"Z przykrością informujemy, że po raz kolejny podczas pożaru w naszej gminie, wiele hydrantów jest nieczynnych. Wczoraj okazało się, że najbliższy jest popsuty od ponad 10 lat! Prosimy mieszkańców o zwrócenie na to uwagi i zgłaszanie popsutych hydrantów do urzędu gminy, może w końcu ktoś zauważy ten problem. Przy tak dużych pożarach wody, niestety, często brakuje" - zaapelowali druhowie z OSP Strzegowo na swoim facebookowym profilu.
Problem, z jakim się borykają, nie jest odosobniony. Relacjonujący wyjazdy na akcje strażacy z całej Polski, zwłaszcza ochotnicy, często narzekają na konieczność organizowania wyjazdów po wodę do najbliższego zbiornika, bądź cieku wodnego. To często np. staw wiejski. Zazwyczaj wiąże się to z wzywaniem dodatkowych zastępów druhów.
To konsekwencja nieczynnych, przerdzewiałych, bądź uszkodzonych hydrantów. Tymczasem zgodnie z przepisami zarządcy sieci, czyli z reguły gminy, mają obowiązek co roku dokonać przeglądu urządzeń i niezbędnych napraw.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl