Sprzedaż destylatów budzi emocje. Inni sobie z tym poradzili
W wielu krajach rolnicy mogą zgodnie z prawem przygotowywać i sprzedawać destylaty owocowe, czyli wysokoprocentowe alkohole typu śliwowica. W Polsce to nadal kwestia tzw. szarej strefy.
Problem ten poruszył podczas jednego z ostatnich posiedzeń sejmowej komisji rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS). Poseł rządzącej partii dociekał, czy ostatnio coś się ruszyło w tej sprawie.
Chętnie kupujemy nalewki i likiery. Rośnie udział alkoholi smakowych
- Chodzi o kwestię, która została rozwiązana w wielu krajach Unii Europejskiej, czyli o wprowadzenie możliwości produkcji destylatów owocowych przez rolników. Oczywiście pod kontrolą, według ustalonych zasad. Nie wiem, czy kupno akcyzy jest najlepszym rozwiązaniem, o czym tutaj była mowa. Sprawa jest złożona, ale w innych państwach jakoś sobie z tym poradzono - zaznaczał polityk.
Ardanowski wymieniał metody stosowane w Europie - destylowanie w państwowych destylarniach, gdzie tylko określoną ilość destylatu można wytworzyć, powstawanie spółdzielni destylacyjnych, czy obwoźnych destylatorni. - Dlaczego w Polsce nie można tego rozwiązać? - pytał poseł PiS.
Jego zdaniem legalizacja destylatów w Polsce jest ważna. Zwłaszcza, że szara strefa jest w tym obszarze ogromna. Polityk przypominał, że destylaty są wytwarzane na Bałkanach, w Czechach, w Austrii, na Słowacji, na Węgrzech.
Jacek Bogucki, wiceminister rolnictwa wyjaśnił, że decyzja w kwestii produkcji destylatów owocowych przez gospodarzy nie należy do resortu rolnictwa, a do ministerstwa finansów.
- Oczywiście rząd jest jeden, więc jeśli zapadnie decyzja o tym, żeby w tych kwestiach doszło do rozwiązań, które wspólnie wypracujemy, to myślę, że jest szansa na to, by sytuacja w Polsce się zmieniła. Rzeczywiście taka produkcja w wielu krajach UE jest dozwolona - przyznał wiceszef resortu.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś