Rzeźnicy i wędliniarze przeciwni zapisom ustawy o handlu detalicznym
Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP jest przeciwne proponowanym zapisom o podatku od handlu - poinformował Janusz Rodziewicz, prezes organizacji. Jego zdaniem podatek może doprowadzić do bankructw wiele firm mięsnych prowadzących własne sklepy.
Członkowie Stowarzyszenia wystosowali w ubiegły piątek list otwarty adresowany m.in. do prezesa Rady Ministrów, szefów instytucji rządowych, marszałków Sejmu i Senatu, a także redakcji ogólnopolskich mediów (radia, telewizji i prasy).
Rzeźnia za ochronę powietrza. Bydło i świnie do wybicia?
- Do dziś nie otrzymaliśmy informacji na temat ewentualnych zmian w projekcie ustawy o handlu detalicznym, która w pierwszej wersji (z końca stycznia 2016 r.) skierowana była do zagranicznych sieci wielkopowierzchniowych, a w wersji z 2 lutego objęła już cały handel detaliczny, uderzając we wszystkich polskich jego uczestników - mówił Rodziewicz.
Projektowana ustawa o podatku od marketów zakłada, że przychód osiągnięty w powszednie dni tygodnia opodatkowany będzie stawką 0,7 proc. do wartości 0,3 miliarda złotych i stawką 1,3 procent dla przychodu przekraczającego 0,3 miliarda złotych. Natomiast przychody osiągnięte w soboty i niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy mają być opodatkowane stawką odpowiednio 1,3 oraz 1,9 procent.
Zdaniem prezesa SRW RP, podatek będzie dotkliwy dla wielu małych sklepów mięsnych, które znaczną część towaru sprzedają właśnie w sobotę. Są to zwykle sklepy należące do zakładów mięsnych, a prowadzone głównie po to, by mieć możliwość sprzedaży własnego mięsa i wędlin.
- Są więc przeciwwagą dla supermarketów, a teraz okazuje się, że będą musiały płacić podatek na równi z sieciami handlowymi - zaznaczył Rodziewicz. Dodał, że sklepy te cieszą się powodzeniem wśród klientów ze względu na niskie marże.
Polacy coraz częściej stawiają na wędliny premium
Prezes podkreślił, że zakłady mięsne należące do stowarzyszenia, to polskie firmy rodzinne produkujące z krajowego surowca. Wędliny dostarczane zaś do handlu są wytwarzane według własnych, sprawdzonych receptur.
Chodzi w sumie o podatek od kilku tysięcy drobnych sklepów. Według Rodziewicza, 10 zakładów ma 150-200 sklepów, 30 firm - 50-150 sklepów, a 100 kolejnych zakładów - 5-50 placówek sprzedaży.
Zdaniem Rodziewicza problem polega na tym, że każdy ze sklepów ma na tyle małe obroty, że samodzielnie nie musiałby płacić podatku, bo kwota wolna od podatku (1,5 mln zł miesięcznie) jest duża, natomiast jeżeli przychody będą liczone od całej sieci, nawet małej - to podatek może doprowadzić ją do bankructwa.