Rolnicy nie dostali zapłaty za kukurydzę. Firma: nie możemy teraz ich spłacić

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
26-11-2022,10:00 Aktualizacja: 26-11-2022,10:01
A A A

Gospodarze z Pomorza nie otrzymali zapłaty za kukurydzę, mimo że terminy dawno minęły. Firma, która odebrała od nich ziarno poinformowała, że czeka na decyzję sądu w sprawie planu restrukturyzacji.

Sprawę poszkodowanych rolników poruszyli reporterzy programu "Interwencja" w telewizji Polsat. Wśród gospodarzy jest pan Kamil. 34-latek uprawia ponad 200 ha ziemi i hoduje drób.

Nadzwyczajne wsparcie w ramach PROW 2014-2020 dla rolników, wojna w Ukrainie, MRiRW

Nadzwyczajne wsparcie dla rolników poszkodowanych przez wojnę w Ukrainie

Nadzwyczajne wsparcie w ramach PROW 2014-2020 dla rolników i małych przedsiębiorstw szczególnie dotkniętych wpływem rosyjskiej inwazji na Ukrainę zakłada projektowana nowela ustawy o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich....

- Najczęściej w listopadzie rozpoczynamy zbiór kukurydzy. Wstajemy rano, szykujemy kombajn zbożowy, smarujemy go, trzeba wyczyścić, zatankować i ruszamy w pole. To jest kukurydza na ziarno. Można ją przeznaczyć na paszę lub do gorzelni. Głównym czynnikiem, od którego jesteśmy zależni jest pogoda. No i nieuczciwi kontrahenci, którzy nie zapłacą - mówił przed kamerami.

Do wspomnianej spółki, mającej m.in. biogazownię, ziarno dostarczył w 2021 roku. - Wywiązałem się z kontraktu, firma miała zapłacić w ciągu 21 dni po dostarczeniu towaru, ale nie otrzymałem obiecanej kwoty. Wysłałem wezwania do zapłaty, firma opłaciła dwie faktury, ale pozostała kwota 77 tysięcy zł nie została uregulowana. Od tamtej pory nie odbierali już ode mnie telefonów, zero kontaktu - relacjonował gospodarz.

Inny rolnik czeka z kolei na ok. 40 tys. zł. - Skosiłem kukurydzę tydzień przed Bożym Narodzeniem. Warunki były fajne, sprzyjające, słoneczko świeciło, dlatego była taka w miarę wysuszona. Sprzedałem ją tam, gdzie woził kolega. Dali trochę lepszą cenę, ale terminu wypłaty był przeciągany. No i tak się skończyło, że nic nie zostało zapłacone - powiedział pan Tomasz.

Z ustaleń ekipy "Interwencji" wynika, że poszkodowanych jest dużo więcej. Pełnomocnik części z nich stwierdził, że udzielał porad prawnych klientom firmy, którym zalega kwoty sięgające 600-700 tysięcy złotych.
Z dziennikarzami nikt z zakładu nie chciał rozmawiać. Otrzymali jedynie od pracownika ochrony gotowe oświadczenie zarządu.

Napisano w nim m.in., że "Spółka nie może spłacać wierzycieli w tym momencie" oraz że "Dłużnik czeka na zatwierdzenie planu restrukturyzacyjnego przez sąd. Przewiduje on sprzedaż przedsiębiorstwa". Według zapewnień zarządu "z uzyskanych sum ze sprzedaży zostaną zaspokojeni wierzyciele".
 

Poleć
Udostępnij