Przejście na produkcję ekologiczną może być strzałem w "10"
Rolnicy, którzy zdecydowali się przejść na ekologiczną produkcję, raczej nie żałują podjętej decyzji. Kolejni gospodarze są przekonywani do takiego kroku, bo rośnie zapotrzebowanie na zdrową żywność.
O sprawie mówiono podczas łódzkiej konferencji "Rolnictwo ekologiczne w województwie łódzkim - perspektywy rozwoju”. Organizatorem spotkania był Sekretariat Regionalny Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich Województwa Łódzkiego przy współpracy z Izbą Rolniczą Województwa Łódzkiego. W dyskusji wzięło udział 150 rolników prowadzących gospodarstwa ekologiczne, bądź zainteresowanych przestawieniem się na ten rodzaj produkcji.
UE wprowadza elektroniczny system certyfikacji produktów ekologicznych
Specjaliści przedstawiali potencjał innowacji w sektorze rolnictwa ekologicznego i przetwórstwa, źródła finansowania i sposoby pozyskania środków na taką działalność, a także praktyczne aspekty prowadzenia gospodarstw "od produkcji do sprzedaży".
"Przejdź na ekologię i sięgnij po dopłaty" - tak z kolei zachęca rolników samorząd województwa podlaskiego. W swoim serwisie informacyjnym przypomina, że wsparcie ma zrekompensować m.in. mniejsze plony i większe nakłady pracy, które są nieodłączne przy wytwarzaniu produktów spełniających określone wymogi.
"Podstawową zasadą rolnictwa ekologicznego jest zaniechanie stosowania w procesie produkcji żywności środków chemii rolnej, weterynaryjnej i spożywczej. Zasada ta dotyczy wszystkich rodzajów i etapów produkcji - zarówno uprawy roślin, chowu i hodowli zwierząt, jak i przetwórstwa. Rolnik, który zdecyduje się na ekologię, musi spełnić szereg wymogów. System kontroli i certyfikacji gwarantuje, iż produkty oznakowane jako ekologiczne, zostały wytworzone zgodnie z obowiązującymi przepisami" - podkreśla podlaski samorząd.
Żywność ekologiczna pod kontrolą. Są nieprawidłowości
Rolnik czy też grupa gospodarzy podejmujących zobowiązania ekologiczne, może je realizować w ramach różnych pakietów, a płatności są przyznawane corocznie przez 5 lat. Ich wysokość jest uzależniona od powierzchni upraw i wynosi:
- 100 proc. stawki podstawowej za powierzchnię 0,10-50 ha
- 75 proc. stawki podstawowej za powierzchnię 50-100 ha
- 60 proc. stawki podstawowej za powierzchnię powyżej 100 ha
Stawki podstawowe w okresie konwersji (czyli przestawiania gospodarstwa) wynoszą: uprawy rolnicze - 966 zł/ha, uprawy warzywne - 1557 zł/ha, uprawy zielarskie - 1325 zł/ha, uprawy sadownicze (podstawowe) - 1882 zł/ha, uprawy sadownicze (ekstensywne) - 790 zł/ha, uprawy paszowe na gruntach ornych - 787 zł/ha, trwałe użytki zielone - 428 zł/ha.
Po okresie konwersji dopłaty wynoszą natomiast: uprawy rolnicze - 792 zł/ha, uprawy warzywne - 1310 zł/ha, uprawy zielarskie - 1325 zł/ha, uprawy sadownicze (podstawowe) - 1501 zł/ha, uprawy sadownicze (ekstensywne) - 660 zł/ha, uprawy paszowe na gruntach ornych - 559 zł/ha, trwałe użytki zielone - 428 zł/ha.
W przyszłym roku otworzą pierwszy ekologiczny supermarket
Samorząd woj. podlaskiego podaje, że w regionie funkcjonuje 3296 gospodarstw ekologicznych, która zajmują powierzchnię 48 553 hektarów. A jeżeli dodać do tego grunty będące w okresie przestawiania się (trwa dwa lata), będzie to 56 528 hektarów.
Gospodarz z Wojszek (pow. białostocki) przestawił się na ten model produkcji kilkanaście lat temu i nie żałuje podjętej decyzji. W 150-hektarowym gospodarstwie (część to dzierżawy) uprawia m.in. orkisz, grykę, owies, żyto i ziemniaki. Poza tym hoduje też bydło mięsne rasy limousine.
Rolnik w wypowiedzi dla serwisu informacyjnego województwa podkreśla, że ekologiczny sposób uprawy ziemi nie jest trudny, ale pod warunkiem prawdziwego zamiłowania do produkcji dobrej i zdrowej żywności. Traktowanie ziemi wyłącznie zarobkowo wyklucza - jego zdaniem - bycie dobrym rolnikiem ekologicznym.
Zapotrzebowanie na ekologiczną żywność rośnie, ale nie wszędzie moda na "eko" już dotarła. W Białymstoku ziemniaki z takiej produkcji sprzedać jest dość trudno, a w Warszawie idą jak świeże bułeczki.
Przejścia na ekologię nie żałuje też rolnik, który na 14 hektarach ma plantację aronii czarnoowocowej. Jej założenie i zakup potrzebnego sprzętu było możliwe dzięki wsparciu z unijnych funduszy.
- Owoce aronii były bardzo tanie, więc od razu postanowiłem robić z nich sok. Nie mam swego zakładu, więc wożę owoce do tradycyjnej, ekologicznej tłoczni oddalonej o 500 km - opowiada gospodarz.
Soki sprzedaje w kraju (choć nie jest to takie proste ze względu na spore marże pośredników) oraz eksportuje m.in. na Węgry, do Słowacji, Czech, Chorwacji, Czarnogóry, Grecji, a nawet do USA czy Japonii.