Pozamiatał w "Jednym z dziesięciu" i podbił internet. Mieszka i pomaga rodzicom w gospodarstwie
W finale popularnego teleturnieju w TVP sam odpowiedział na wszystkie pytania i zdobył rekordową liczbę punktów, imponując wszechstronną wiedzą. Z miejsca stał się też przez to bohaterem internetu. Dziennikarze ruszyli do gospodarstwa rolnego, gdzie mieszka wraz z rodzicami.
Artur Baranowski, bo o nim mowa, to uczestnik wyemitowanego w minioną środę odcinka programu telewizyjnego „Jeden z dziesięciu”. Prowadzone przez Tadeusza Sznuka zmagania towarzyszą widzom od niemal 30 lat i cieszą się niesłabnącą popularnością.
„Jestem ekonomistą, interesuję się grami logicznymi i jazdą na rowerze” – określił się sam Baranowski.
XLVII edycja Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Rolniczych 2023/2024
Z rodzicami w gospodarstwie
Szybko okazało się, że jego zainteresowania są dużo szersze, bo wykazał się wiedzą z przeróżnych dziedzin. Odpowiedział prawidłowo na wszystkie pytania w teleturnieju, w tym na wszystkie 40 w finale, gdzie nie dał rywalom dojść do głosu (biorąc pytania „na siebie”). Łącznie zebrał rekordowe 803 punkty. Taki wynik raczej długo nie zostanie przebity.
Ten występ odbił się szerokim echem w mediach, w szczególności w internecie. Zachwyceni internauci sięgali po takie określenia, jak „geniusz” czy „mistrz”. A dziennikarze ruszyli tym tropem, chcąc przedstawić szerszy obraz bohatera programu.
Wiadomo, że jest on mieszkańcem małej wsi Śliwniki w województwie łódzkim. Żyje tam od urodzenia wraz z rodzicami, którzy prowadzą nastawione na produkcję mleka gospodarstwo rolne i którym ma on pomagać w tej działalności.
Ojciec dumny z syna, ale…
WRiE SGGW będzie współpracował z Towarzystwem Ubezpieczeń Wzajemnych "TUW"
- Nieśmiały, spokojny, skromniutki. W jego wieku czasem chłopaki jeszcze rozrabiają, a on ma 28 lat, a jest z niego bardzo dojrzały facet - opisał zwycięzcę programu sołtys wsi w rozmowie z dziennikarzami „Wirtualnej Polski”.
- Studiował, pewnie siedzi non stop w książkach. Ile razy przejeżdżam koło jego domu, widzę, jak się światło świeci. Pewnie siedzi i coś googluje – dodał szef wioski.
Sam Baranowski unikał kontaktu z mediami.
- Mieszkamy tu spokojnie, cicho. A tu nagle wszyscy chcą rozmawiać z synem. On nie ma na to siły, nie jest przygotowany. Nikt by tego nie wytrzymał, człowiek by zwariował – stwierdził w rozmowie z „WP” jego ojciec.
I zapewnił, że jest dumny z syna, ale nie spodziewał się, że tak wiele osób będzie zainteresowanych, by z nim rozmawiać.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś