"Piątka dla zwierząt" wejdzie tylnymi drzwiami? Ardanowski ostrzega
Decyzja o tym, by ograniczać w Polsce ubój rytualny jest absurdalna. Nie można łączyć takiego pomysłu z dopłatami. To próba wprowadzania "piątki dla zwierząt" tylnymi drzwiami - alarmuje Jan Krzysztof Ardanowski.
Były minister rolnictwa, a obecnie szef prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, odniósł się w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" do konsultowanego projektu Planu Strategicznego Wspólnej Polityki Rolnej po 2022.
Ardanowski: Europejski Zielony Ład może nie być korzystny dla Polski
Według "DGP" znalazło się tam założenie, że w programie "Dobrostan Zwierząt" będą mogli wziąć udział hodowcy bydła mięsnego, ale pod warunkiem, że zrezygnują z uboju rytualnego opasów.
- Ujęcie w tym konkretnym dokumencie kwestii uboju rytualnego to skandal. To błąd, który musi być usunięty. W rolnictwie wszystkie działy są ze sobą powiązane. Jeśli ktoś myśli, że uderzając w jeden segment nie wpłynie negatywnie na inne, to się myli. Hodowla bydła mięsnego jest powiązana bezpośrednio z produkcją mleczną, bo rodzą się także byczki, których się nie doi, a także z produkcją pasz na polach, czyli z produkcją roślinną - powiedział Ardanowski.
W jego ocenie twórcy takiego zapisu mogą mieć inne cele niż stricte pomoc gospodarzom. A mieszanie sprawy ideologicznej w dokumenty wydatkowania środków wspierających rolnictwo to szkodliwy pomysł.
Ardanowski szefem Rady do spraw Rolnictwa i Obszarów Wiejskich
- Wcale nie jest oczywiste, że ubój rytualny jest bardziej bolesny od tradycyjnego. Są badania, które przeczą tej tezie. Nie można kwestii uboju mylić z dobrostanem. To głupie, szkodliwe i niepotrzebne. Bardzo dobrze, że będziemy poprawiać traktowanie zwierząt przez warunki, w jakich żyją. Jesteśmy w stanie zadbać o to, by miały więcej przestrzeni czy dni wypasu, by nie przebywały ciągle w zamknięciu - wskazał były minister rolnictwa.
Polityk zauważył, że prawie wszystkie kraje w Europie dopuszczają ubój rytualny, więc i w Polsce nie trzeba tego zakazywać. - Nie ma powodów byśmy nadskakiwali organizacjom ekologicznym czy europejskiej lewicy - podkreślił.
Ardanowski zwrócił uwagę, że rodzimy rynek nie jest w stanie przyjąć wyprodukowanej u nas wołowiny, podobnie zresztą jak europejski. Konieczne jest szukanie nowych miejsc zbytu.
- A jedyne naprawdę rosnące, potrzebujące wołowiny i w dodatku dobrze płacące za ten towar miejsca to państwa muzułmańskie i, w mniejszym stopniu, Izrael, czyli kraje szukające właśnie mięsa z uboju rytualnego. Namawianie rolników do rezygnacji z tego kanału sprzedaży może uspokoi kilka sumień w Polsce, ale ten ubój wciąż będzie odbywał się w innych państwach - zaznaczył polityk.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś
źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"