Nie chcą u siebie kurzych ferm i wielkich chlewni
Wiele uwag i postulatów usłyszała Ewa Lech, wiceminister rolnictwa podczas wizyty w Mławie na Mazowszu. Spotkanie z mieszkańcami regionu poświęcone było problemowi ekspansji kurzych ferm i wielkich chlewni.
Powiaty mławski i sąsiedni żuromiński to miejsca, gdzie natężenie takich inwestycji sięgnęło zenitu. Lokalne społeczności od dawna głośno domagają się ograniczeń dla przyszłych przedsięwzięć. Były debaty, a nawet protesty, z blokowaniem drogi krajowej nr 7 włącznie.
Wielkoprzemysłowe fermy pod obstrzałem
Chodzi przede wszystkim o uciążliwości zapachowe, z jakimi wiążą się wielkopowierzchniowe fermy i chlewnie. Kurniki mają zostać wybudowane nawet w sąsiedztwie Krajowego Ośrodka Mieszkalno-Rehabilitacyjnego dla Osób Chorych na Stwardnienie Rozsiane (SM) w Dąbku - jednej z dwóch takich placówek w kraju.
O swoich problemach mieszkańcy wspomnianych powiatów opowiadali podczas spotkania z minister Lech, które odbyło się z inicjatywy posłanki Anny Cicholskiej. Na rozmowy przyjechali też przedstawiciele ministerstw rolnictwa oraz środowiska, a także prof. dr hab. Jan Jankowski, kierownik Katedry Drobiarstwa Wydziału Bioinżynierii Zwierząt Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Przeciwnicy budowy ferm i chlewni (z Mazowsza i z sąsiednich rejonów województwa warmińsko-mazurskiego) pytali przede wszystkim, jakie są sposoby i pomysły na to, by zatrzymać i kontrolować ekspansję takich inwestycji.
Proponowano też m.in., by rozgraniczyć prawo w zakresie funkcjonowania gospodarstwa rolnego od przedsiębiorstwa rolnego. - Hodowlę 60 kur traktuje się tak samo jak 60 tysięcy - wskazywano.
Postulaty mieszkańców zebrał i przedstawił Maciej Jankowski, przedstawiciel Stowarzyszenia "Czyste Źródła". Oto one:
- przeprowadzenie rzetelnych pomiarów zanieczyszczenia powietrza przy fermach, by ustalić rozsądne normy chroniące interes społeczny - aktualnie badania wykonują firmy wybrane przez inwestorów na ich zlecenie
- powiązać odległość ferm od zabudowy mieszkalnej i użyteczności publicznej z wielkością inwestycji, np. 1 DJP = 2 metry. Ze względu na zbytnią koncentrację przyjąć zasadę, że jedna inwestycja od drugiej musi być w rozsądnej odległości, np. 1 DJP = 1 metr
- zezwalać na budowanie tylko takich ferm, których właściciel jest w stanie zagospodarować 70 proc. odchodów zwierzęcych jako nawóz na własnych użytkach rolnych, tak, jak są do tego zobowiązani wszyscy rolnicy i co jest zgodne z zasadą zrównoważonego rozwoju
- zobowiązać inwestorów do ogrodzenia nowych i istniejących ferm, 20-metrowym lasem mieszanym oraz do zainstalowania filtrów na wentylatorach
- zakazać budowy wielkich ferm w okolicach cennych krajobrazowo i przyrodniczo, w bliskim sąsiedztwie cieków i zbiorników wodnych oraz na terenach, gdzie występują zbiorniki wód podziemnych
- dopuścić do odstąpienia ustaleń punktu 2. i 3. w przypadku, gdy gmina przeznaczyła w planie zagospodarowania przestrzennego obszar pod takie inwestycje, jednak pod warunkiem zgody na inwestycję trzech czwartych mieszkańców danego sołectwa
- dla inwestycji powyżej 210 DJP zmienić podatek rolny na podatek od działalności gospodarczej - w tej chwili inwestor kupuje ziemię 4. czy 5. klasy, płaci groszowe podatki i gmina nic z tego nie ma - wyłącznie rozjeżdżone drogi, hałas i zrujnowane środowisko, a inwestor zazwyczaj jest z innej gminy i tam płaci podatek dochodowy
- zobligować inwestorów do korzystania z dróg gminnych zgodnie z ich przeznaczeniem, a w przypadku korzystania z transportu ciężkiego, do budowania odpowiednich dróg na własny koszt
- dopuścić obok ochrony środowiska, lekarza weterynarii i sanepidu, w ramach kontroli samorządowej, gminne zespoły, w skład których wchodziliby: przedstawiciele urzędu danej gminy, zajmujący się ochroną środowiska, radny z danego terenu, przedstawiciel lokalnych stowarzyszeń oraz przedstawiciel danej branży z gminy lub powiatu
- urealnienie kontroli państwa i stosowanie adekwatnych do przewinień kar dla inwestorów zatruwających i niszczących środowisko
Kto narzeka na smród na wsiach? Nasi Czytelnicy nie mają złudzeń
Przedstawiciele strony rządowej nie ukrywali, że obecnie nie ma wielu możliwości rozwiązywania wymienionych problemów. Kinga Majewska z Ministerstwa Środowiska podkreśliła co prawda, że resort pracuje nad projektem ustawy o uciążliwości zapachowej, ale nie wiadomo, kiedy ten akt powstanie. Podkreślano, że samorządy mogą w pewien sposób blokować budowę kurników i chlewni przez plany zagospodarowania przestrzennego.
Zbigniew Kleniewski, wójt gm. Wiśniewo w powiecie mławskim oponował, że uchwalania czy zmiana takich planów długo trwa, a reagować trzeba szybko. Dodał, że wójt faktycznie nie ma władzy jeśli chodzi o wydawanie decyzji środowiskowych dla takich przedsięwzięć. Jeśli opinia sanepidu i dyrekcji ochrony środowiska jest pozytywna, włodarz musi taką decyzję wydać. Przy oporach z jego strony, zrobi to za niego Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Wiceminister Lech nie ukrywała podczas spotkania, że problemu budowy ferm i wielkich chlewni nie da się rozwiązać od razu.