Kontrolerom trafił się indyk... wieprzowy i lemoniada bez cytryny
Kiełbasy, wędzonki, pasztety, jaja, herbaty i herbatki owocowe, napoje bezalkoholowe (w tym wody "smakowe"), octy, soki warzywne i warzywno-owocowe - to produkty, które skontrolowała w drugim kwartale Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Kontrole odbyły się w 334 podmiotach, a sprawdzano - jak zwykle - cechy organoleptyczne (wygląd, smak i zapach), parametry fizykochemiczne (zawartość wody, tłuszczu, białka, popiołu) oraz oznakowanie. Warto dodać, że octy i soki trafiły pod lupę IJHARS po raz pierwszy.
Raport IJHAR-S: Chleb zwykły – taka nazwa nie wystarczy
Tradycyjnie wykryto nieprawidłowości. Inspektorzy nałożyli 32 mandaty na kwotę 4,9 tys. zł. Poza tym wydali 69 decyzji administracyjnych: 35 nakładających kary pieniężne w łącznej wysokości 41,8 tys. zł, 16 zakazujących wprowadzania do obrotu danych artykułów, 11 nakazujących prawidłowe oznakowanie produktów i 7 o odstąpieniu od kar ze względu na niski stopień szkodliwości czynu.
Podczas oceny cech organoleptycznych wpadki dotyczyły obecności niezadeklarowanej przyprawy (w przypadku przetworów mięsnych) oraz brudnej, zdeformowanej i uszkodzonej skorupy oraz warstwy ochronnej jaj.
Jeśli chodzi o parametry fizykochemiczne, w przetworach mięsnych stwierdzono obecność niedeklarowanych składników (np. surowców pochodzenia zwierzęcego czy dodatków) i niezgodną z deklaracją producenta zawartość wody, tłuszczu i białka. Były przypadki ubytku masy herbaty po wysuszeniu w stosunku do deklaracji i niezgodności w składzie napojów.
Żywność ekologiczna pod kontrolą. Są nieprawidłowości
Inspektorzy wytykali także nieprawidłowości w oznakowaniu. Jako przykłady podają zamieszczanie dwóch różnych nazw produktu (np. "gazowana woda jabłkowa" i "napój gazowany o smaku jabłkowym"), użycie nazwy "lemoniada" kojarzącej się z napojem o smaku cytrynowym dla produktu, w składzie którego dominowały soki jabłkowy i agrestowy, a zawartość soku z cytryny wynosiła zaledwie 0,1 proc.
W nazwie herbatki podkreślano obecność malin i truskawek, gdy ich zawartość wynosiła... 0,4 proc. Z kolei w nazwie innego produktu sugerowano obecność borowików, podczas gdy nie zawierał on grzybów. Z kolei w wyrobie o nazwie "z indyka" były surowce wieprzowe.
Jak zwykle podczas kontroli wyszły też na jaw inne "grzeszki" jak: brak wyszczególnienia wszystkich składników użytych do produkcji (m.in. alergenów), brak lub niewłaściwie podana informacja o ilościowej zawartości składników czy też stosowanie niedozwolonych barwników.
IJHAR-S policzyła: 15,5 tys. świadectw dla owoców i warzyw
Nie zabrakło też złych sugestii. Jeden z producentów na herbacie napisał, że jest tradycyjną angielską, a była tymczasem wytwarzana w Polsce w dodatku z surowca pochodzącego z Kenii.
Producenci wydłużali również okres przydatności do spożycia w stosunku do tego, co określone jest w przepisach oraz stosowali nieczytelne napisy (zbyt mały rozmiar czcionki).
W wyrobach gotowych brakowało informacji o zastosowanych procesach technologicznych, jak wędzenie, pieczenie, pasteryzacja czy pakowanie w atmosferze ochronnej. Używano za to określenia "wiejska", "domowa" czy "tradycyjna" przy braku dokumentów potwierdzających takie metody wytwarzania oraz jednoczesnym stosowaniu dodatków i przetworzonych surowców.