Inspektorzy się spieszyli, bo... trzeba było wydoić krowy
Od przeładowania pojazdów przez kombinowanie przy czasie jazdy po przekręty fiskalne - takie "grzeszki" ujawniają inspektorzy transportu drogowego oraz funkcjonariusze celno-skarbowi, którzy regularnie kontrolują transporty płodów rolnych, produktów spożywczych czy drewna.
W miejscowości Żernica pod Gliwicami mundurowi z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Katowicach zatrzymali do kontroli pojazd ze specjalistyczną naczepą do przewozu zwierząt. Dwóch kierowców przewoziło 34 sztuki bydła z Czech do Polski.
Przewoził martwe i wycieńczone bydło z połamanymi nogami
Inspektorzy wykryli nieprawidłowości dotyczące rejestrowania czasu jazdy. Szoferzy przyznali się, że po przyjeździe na miejsce załadunku użyli dostarczonego im przez przedsiębiorcę pilota do wyłączenia funkcji rejestrowania w tachografie. Tym samym na kartach kierowców rejestrowany był odpoczynek, choć faktycznie pojazd znajdował się w ruchu.
Przewoźnik musiał szybko zorganizować pojazd zastępczy z kierowcą. "To pozwoliło w możliwie krótkim czasie kontynuować przewóz bydła, którego dobrostan był sprawdzany przez inspektorów podczas kontroli. Były to krowy mleczne, które wymagały wydojenia, stąd pośpiech inspektorów i przewoźnika" - relacjonował katowicki WITD.
Prowadzący pojazd zostali ukarani mandatami (po 2 tys. zł), a wobec przewoźnika wszczęto postępowanie odnośnie stwierdzonych nieprawidłowości.
Podobnie było w przypadku tira przewożącego świeże warzywa z Hiszpania na giełdę towarową pod Warszawą, którego "prześwietlili" inspektorzy z Legnicy. W pojeździe zainstalowane było niedozwolone urządzenie manipulacyjne.
Transporty grozy. Zobacz, jak przewozi się jagnięta z Polski do Włoch
Konsekwencji karnych nie uniknęły również osoby odpowiedzialne za transporty o zbyt dużej wadze. Niechlubnym rekordzistą akcji eliminowania z ruchu przeładowanych samochodów dostawczych na lubuskim odcinku autostrady A2 prowadzonej przez funkcjonariuszy z WITD w Gorzowie Wielkopolskim był pojazd przewożący cebulę.
Wraz z ładunkiem ważył 6000 kg, czyli aż o 2500 kg za dużo względem dopuszczalnej masy całkowitej, wynoszącej 3500 kg.
Przeładowanie (również na A2) wykryli łowiccy inspektorzy, kontrolujący ciężarówkę wyładowaną burakami cukrowymi. Rzeczywista masa pojazdu przekraczała masę dopuszczalną o 6,5 tony, a nacisk na oś napędową był za duży o 4,5 tony. Po częściowym rozładunku i nałożeniu kar samochód dopuszczono do dalszej jazdy.
Zbyt ciężki okazał się również pojazd przewożący drewno, zatrzymany na drodze krajowej nr 94 w miejscowości Sucha przez ITD w Opolu. Ważenie wykazało, iż rzeczywista masa całkowita wyniosła 50,4 tony przy dopuszczalnej 40 t (przekroczony był też nacisk na osi).
Protestowali przeciwko transportom żywych zwierząt
Inspektorzy z woj. lubuskiego i wielkopolskiego wykryli też uchybienia w przewozie produktów szybko psujących się (mrożona papryka i ryby). Kierowcy nie okazali świadectw ATP, potwierdzających spełnianie przez środek transportu wymaganych norm.
Natomiast funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej z Białej Podlaskiej (woj. lubelskie) zakwestionowali kod taryfowy zgłoszonego do odprawy towaru jadącego z Rosji deklarowanego jako kasza jaglana. Wątpliwości kontrolujących wzbudził m.in. brak śladów obróbki typowych dla kasz.
Próbki trafiły do laboratorium, które wskazało, że towar powinien być zaklasyfikowany do innego kodu taryfowego, a tym samym przy jego sprowadzaniu do Polski winna być zastosowana wyższa stawka celna - 129 euro za 1000 kg (a nie jak przyjęto 98 euro/1000 kg). Na poczet należności funkcjonariusze zabezpieczyli od zgłaszających 9 tys. złotych.
"Na razie w bialskim oddziale celnym potwierdzone zostały trzy tego typu przypadki, w których zakwestionowano łącznie ponad 63 tony towaru. Próbki z kolejnego transportu czekają na ocenę laboratoryjną" - poinformowała lubelska KAS.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl