Hodowla koni w Polsce nie upada. Minister uspokaja opozycję
- Hodowla koni w Polsce nie jest zagrożona - przekonuje minister Jan Krzysztof Ardanowski. Dodaje, że jest deficytowa, a kondycja finansowa państwowych stadnin zależy od wyników produkcji rolnej, a w 2018 r. sytuacja na rynkach była wyjątkowo trudna.
Szef resortu rolnictwa odniósł się do wtorkowej konferencji prasowej Platformy Obywatelskiej, na której politycy tej partii domagali się rozliczenia winnych "bankructwa" stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie.
Posłowie PO chcą rozliczenia winnych "zamachu" na stadniny
Według doniesień medialnych stadnina koni arabskich w Janowie Podlaskim zakończyła ubiegły rok z 3 mln zł strat, a stadnina w Michałowie z ponad 800 tys. złotych na minusie.
Zdaniem ministra oskarżenie stadnin i stad ogierów o pogorszenie wyników finansowych, w tak dramatycznym roku 2018, gdy polskie rolnictwo poniosło wielomiliardowe straty z powodu suszy, jest nie w porządku.
Jak tłumaczył, w 2007 r. Unia Europejska zabroniła wsparcia publicznego dla hodowli koni, wówczas podjęto decyzję, by stadniny połączyć z gospodarstwami rolnymi produkcyjnymi i finansować hodowlę koni z dochodów z innych działów produkcji rolnej.
- W ubiegłym roku wystąpiła w Polsce ogromna susza, a gospodarstwa państwowe nie mogły otrzymać wsparcia suszowego, bo pochodzi ono ze środków publicznych i to miało wpływ na ich wynik finansowy. Nie widzę powodów, by kwestionować kompetencje osób, które teraz kierują stadninami - powiedział Ardanowski.
Stadnina ma kłopoty przez... suszę. Resort odpowiada posłowi
Zauważył, że dochody ze sprzedaży koni są coraz bardziej ograniczane, co podkreśla np. Rada ds. koni, gdyż na światowym rynku jest koni pod dostatkiem i przynajmniej w najbliższych latach nie będzie takich cen, jak jeszcze kilka lat temu. Jak wyjaśnił, m.in. dlatego, że zmieniają się metody hodowlane i są to zmiany zasadnicze.
Minister mówił, że w rozrodzie koni stosuje się transfer embrionów. Zapłodnione zarodki są "wypłukiwane" z klaczy i "przekazywane do innej"; w ten sposób można uzyskać więcej źrebaków od renomowanych klacz.
To wpływa również na podaż koni na świecie, a nowych klientów nie przybywa.
- Bogaci kupcy arabscy mają swoje stadniny i już takich cen nie oferują. Nie ma się co łudzić, że takie ceny, jak były kiedyś, w najbliższych latach wrócą. Hodowcy mają nadzieję, że ta sytuacja za kilka lat się zmieni, ale niezależnie od koniunktury hodowlę koni w Polsce trzeba utrzymać - stwierdził szef resortu.
Stadnina nie straciła płynności finansowej, ale dobrze nie jest
Zdaniem polityka głosy o dramatycznym załamaniu się hodowli koni w Polsce nie mają potwierdzenia w liczbach. Ardanowski podał, że koni hodowlanych, które były wcześniej pod nadzorem Agencji Nieruchomości Rolnych, a teraz w Krajowym Ośrodku Rozwoju Rolnictwa, w 2015 r. było 2246, a w 2016 r. - 2221, w 2017 - 2170 i w 2018 - 2133, jest to spadek ok. 5 proc. wynikający z sytuacji na rynku hodowli koni. (...)
- To nie jest powód do niepokoju - wyliczał minister. Dodał, że jeżeli chodzi o ogiery do rozrodu, to w 2015 było 59, a w 2018 już 73 czyli jest przyrost.
Ardanowski zapewnił, że aukcja koni "Pride of Poland" zostanie utrzymana. Będzie połączona z czempionatem i odbędzie się, tak jak wcześniej w stadninie koni w Janowie Podlaskim w sierpniu.
Wcześniej będzie natomiast duża akcja promocyjna polskich arabów na świecie. Przygotowywane są już materiały promocyjne. W marcu na targi koni arabskich w Dubaju pojedzie polska delegacja. Do udziału w aukcji zaproszeni zostali już szejkowie i hodowcy z Emiratów Arabskich.
- Książka warta polecenia: "Sygnały koni