Dramat na polowaniu. Dyrektor szkoły postrzelił ucznia
Polski Związek Łowiecki odniósł się do głośnej sprawy postrzelenia 14-latka przez myśliwego podczas polowania pod Kartuzami (woj. pomorskie). Zdarzenie przypomina nieco to z 2020 roku, gdy życie stracił 16-letni chłopiec. Niedawno ruszył proces mężczyzny oddającego feralny strzał.
"Polski Związek Łowiecki wyraża żal z powodu nieszczęśliwego zdarzenia, do którego doszło 12 września na terenie gminy Sierakowice. Myśliwy wykonujący polowanie w ramach odstrzału sanitarnego oddał strzał z broni gwintowanej w kierunku uprawy kukurydzy, w wyniku czego został postrzelony 14-letni chłopiec" - czytamy w oświadczeniu PZŁ.
Myśliwy postrzelił 14-latka. Myślał, że to dzik
Jak zapewnił Związek, polujący natychmiast zaalarmował służby ratownicze oraz organy ścigania. A życiu poszkodowanego chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Myśliwy, który oddał strzał do nierozpoznanego celu był trzeźwy, posiadał planowe pozwolenie na odstrzał sanitarny oraz ważne pozwolenie na broń myśliwską. Okoliczności wypadku badają organy ścigania" - podkreśla PZł, zapewniając jednocześnie, że zwrócił się do właściwego rzecznika dyscyplinarnego o podjęcie natychmiastowych działań.
Okazało się, że feralny myśliwy na co dzień jest dyrektorem szkoły podstawowej i samorządowcem.
- To dla nas wszystkich ogromny szok i tragedia. Tym bardziej, że przytrafiła się podłowczemu, myśliwemu z 35-letnim doświadczeniem, człowiekowi spokojnemu, szanowanemu, dyrektorowi szkoły - powiedział portalowi expresskaszubski.pl Waldemar Rumiński, łowczy koła łowieckiego "Szarak", pod którego jurysdykcją jest obwód, gdzie doszło do feralnego polowania.
Pijany mężczyzna postrzelił się z broni myśliwskiej
Jak dodał, myśliwy bardzo przeżywa całą tę sytuację, tym bardziej, że chłopak był jego uczniem.
- Nie wiemy jeszcze dokładnie co się stało. Swoje ustalenia prowadzi policja i prokuratura. Wiemy, że myśliwy polował na skraju pola kukurydzy i używał noktowizora. Wcześniej wielokrotnie w tym miejscu występowały dziki. Prawdopodobnie usłyszał hałas, widział ruch w noktowizorze i oddał strzał, bo był przekonany, że o tej porze tylko dziki mogą znaleźć się w polu kukurydzy. Niestety, może nie do końca zidentyfikował cel, trudno powiedzieć. To na pewno jego osobista tragedia. Zgodnie z procedurami związek łowiecki będzie prowadził wewnętrzne postępowanie dotyczące tego zdarzenia - stwierdził Rumiński.
Myśliwy miał podobno tłumaczyć, że oddając strzał był przekonany, że mierzy do dzika. Tak samo tłumaczył się mężczyzna, który 1 listopada 2020 roku - już wtedy jako były myśliwy - w Kluczkowicach (woj. opolskie) oddał strzał do przebywającego w sadzie 16-letniego obywatela Kazachstanu, ucznia miejscowej szkoły rolniczej. Chłopca nie udało się uratować.
9 września przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces emerytowanego policjanta i byłego myśliwego. Po usłyszeniu aktu oskarżenia mówiącego o zabójstwie i działaniu "z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia człowieka", nie przyznał się do dokonania zarzucanego mi czynu. Wyraził skruchę, przepraszał rodzinę chłopca i przekonywał, że był to wypadek, bo był pewny, że strzela do dzika. Kolejna rozprawa odbędzie się w październiku.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl