Armatorzy walczą o przetrwanie. Blokada w portach
92 morskie jednostki wędkarskie przez dwie godziny blokowały w poniedziałek porty na Pomorzu Środkowym. Protest ostrzegawczy był odpowiedzią na unijny zakaz połowu na dorsza od 2020 r. i zwłokę w nowelizacji ustawy o recyklingu.
Protest ostrzegawczy przeprowadzony został przez armatorów skupionych w Stowarzyszeniu Armatorów Jachtów Komercyjno-Sportowych oraz Bałtyckim Stowarzyszeniu Wędkarstwa Morskiego.
KE za wsparciem rybaków, którzy nie mogą łowić dorsza w Bałtyku
Bez zmiany w ustawie trudniący się rybołówstwem rekreacyjnym, zarejestrowanym jako transport morski, nie mają prawa do rekompensat.
Protest ostrzegawczy rozpoczął się o godz. 10 i trwał do południa. W Kołobrzegu wzięło w nim udział 26 jednostek, we Władysławowie 22, w Ustce i Łebie po 15, a w Darłowie 14. Łącznie w akcji uczestniczyło 92 jednostek rybołówstwa rekreacyjnego z ok. 200 zarejestrowanych.
- Walczymy o pieniądze dla załóg, za złomowanie i na przetrwanie. Dłużej na ruch ministerstwa nie możemy czekać. Nie jesteśmy beneficjentami Brukseli, nie otrzymujemy z UE żadnych pieniędzy, tak jak rybacy komercyjni - mówił Waldemar Giżanowski, prezes zarządu SAJKS z Kołobrzegu.
Zaznaczył, że postulaty zostały wysłane do ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. - Domagamy się odszkodowania dla armatorów jednostek rybołówstwa rekreacyjnego za wprowadzenie zakazu połowu dorsza od 1 stycznia 2020 r., rekompensaty dla załóg z tytułu utraty stanowisk pracy oraz możliwości trwałego wycofania jednostek z prowadzonej działalności - poinformował.
Finansowe wsparcie czeka na rybaków
Dodał, że organizatorzy protestu ostrzegawczego domagają się spotkania m.in. z ministrem Markiem Gróbarczykiem. Według Giżanowskiego, do końca listopada miałaby zostać ustalona konkretna data spotkania.
Powiedział, że jeśli do niego nie dojdzie albo będzie ono bezowocne, co jest realne, że protest przybierze bardziej radykalną formę. Następnym krokiem miałoby być zablokowanie strategicznych portów, jak Port Północny, Baza Kontenerowa, wejście do Gdańska i Gdyni, blokowanie promów oraz bazy paliw płynnych LNG w Świnoujściu.
W czwartek w Kołobrzegu podczas spotkania organizacyjnego dotyczącego poniedziałkowego protestu prezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego z Darłowa Andrzej Antosik zaznaczył, że armatorzy jednostek wędkarskich nie będą jeździć do Brukseli. - Mamy swój rząd. Teraz będziemy żądać od naszego rządu pieniędzy i rekompensat - podkreślił.
W jego ocenie, skoro NFOŚiGW za suszę wypłacił rolnikom 1 mld 200 mln zł, to pieniądze na rekompensaty są. - Chcemy, by minister Gróbarczyk rozmawiał z nami jako koordynator działań naprawczych, do czego się zobowiązał w styczniu, a najlepiej, by rozmawiał z nami premier - mówił Antosik.
Potrzebne limity połowów na Bałtyku i wsparcie dla rybaków
W przesłanym PAP przez Michała Kanię, dyrektora biura prasowego MGMiŻŚ stanowisku ministerstwa w sprawie żądanych rekompensat przez armatorów jednostek wędkarskich uznaje ono za słuszne oprotestowanie decyzji UE o zakazie połowu dorsza.
Jednocześnie zaznacza, że rekompensaty powinny pochodzić z UE, a nie od polskiego rządu. - Takie stanowisko rządu zostało przekazane do UE - poinformował.
Zaznaczył, że ministerstwo zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej z 31 października pracuje nad tym, by część niewykorzystanych środków Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego przeznaczyć na pomoc dla właścicieli statków, którzy poławiali wschodniobałtyckiego dorsza i chcą teraz trwale wycofać swoje jednostki z eksploatacji.
Ministrowie państw UE odpowiedzialni za sprawy rybołówstwa uzgodnili 15 października w Luksemburgu prawie całkowity zakaz wyławiania dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego od 2020 r. Możliwe mają być jedynie tzw. przyłowy (przypadkowe połowy), ograniczone w skali całego roku do 2 ton. Ma to pomóc w odbudowie stada.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl