Ardanowski o protestach rolników: są uzasadnione, ale jest i lans
Denerwują ludzi na drogach, powodują czasami niechęć do rolników, ale rozumiem również, że czasami jest to po prostu gest desperacji i chęć wykrzyczenia problemów, żali - powiedział o protestach gospodarzy Jan Krzysztof Ardanowski.
Były minister rolnictwa, a obecnie poseł i przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP stwierdził w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja, że podstawy ekonomiczne protestów są uzasadnione.
Rolnicy zeszli z dróg, ale zapowiadają kolejne "mocne" protesty
- Ci zdesperowani rolnicy, którzy wychodzą na drogi, zasługują na to, żeby z nimi poważnie porozmawiać. Od nich zależy bezpieczeństwo żywnościowe, a obowiązkiem państwa jest pomagać, rozwiązywać problemy ekonomiczne, a nie uprawiać tylko jakieś deklaratywne pustosłowie w niedających się zweryfikować deklaracjach, które padają dość gęsto - podkreślił polityk.
Według niego gospodarze mają uzasadnione pretensje o sytuację ekonomiczną, o wstrzymanie działań reformujących rolnictwo, które były na tyle dla rolników zrozumiałe i akceptowane.
- Oczywiście trzeba dostrzegać kwestię, że na uzasadnionych protestach chce się wylansować konkretna grupa ludzi z panem Michałem Kołodziejczakiem na czele, który wprost mówi, że chce "wejść" do polityki, tworzy partię polityczną i chce, tak jak kiedyś śp. Andrzej Lepper, stanowić jakiś istotny element polskiej sceny politycznej - zauważył eksminister w rozmowie z Radiem Maryją.
Jak dodał, choć sam uważa, że protesty nie są najlepszą drogą do rozmowy o rozwiązywaniu trudnych problemów, to są uzasadnione trudną sytuacją związaną z rozprzestrzenianiem się wirusa ASF. W ocenie Ardanowskiego została zaprzepaszczona jego specustawa zakładająca redukcję populacji dzików roznoszących wirusa.
- Teraz się mówi tylko o tym, że rolnicy mają izolować gospodarstwa, stosować bioasekurację. To jest również bardzo potrzebne, ale jeżeli będą chore dziki i będą roznosiły ASF po polach rolników, to nie ma możliwości bioasekuracji w żadnym gospodarstwie na tyle, by wirusy się nie dostały. Trzeba z dzikami sobie poradzić i w innych krajach jest to czynione. W Niemczech jest masywny odstrzał ok. jednego miliona sztuk rocznie. W Danii dwa miesiące temu zastrzelono ostatniego dzika i odgrodzono się płotem od Niemiec, żeby dziki nie przechodziły przez granicę - zaznaczył były minister rolnictwa.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś
źródło: Radio Maryja