Wojciechowski: polscy rolnicy mogą na tym skorzystać
Przejście na bardziej zrównoważony model produkcji żywności w UE, przeznaczenie większej części pól pod uprawy ekologiczne, odejście od przemysłowej hodowli, to wszystko może być korzystne dla polskich rolników - uważa unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski.
Komisja Europejska przyjęła w środę nową strategię na rzecz bioróżnorodności i strategię "Od pola do stołu", która ma służyć zdrowemu i przyjaznemu środowisku systemowi żywnościowemu.
Timmermans: UE nie będzie nikomu narzucała, co ma jeść
PAP: Jak pan opisze proponowane zmiany?
J.W.: Strategia "Od pola do stołu" wprowadza program bardziej zrównoważonej produkcji żywności w UE na różnych etapach. Dotyczy to także rolnictwa. Druga strategia koncentruje się na ochronie bioróżnorodności. Ma służyć zapobieganiu szybko postępującego procesu znikania bardzo wielu gatunków zwierząt i roślin na terenie Europy.
PAP: Nie mamy jeszcze nowej propozycji wieloletniego budżetu UE, ale już poprzednia wersja przewidywała cięcia dla rolnictwa. Nie ma obawy, że ze strony UE nie będzie odpowiednich środków, by wystarczająco wesprzeć zmiany?
J.W.: Debata budżetowa wciąż trwa i myślę, że jest coraz więcej świadomości w tej sprawie w państwach członkowskich. To one ostatecznie będą decydować o wielkości budżetu. Oczywiście, obie te strategie tworzą nowe wyzwania dla rolników. Trzeba im zapewnić odpowiednie wsparcie, żeby tym wyzwaniom mogli sprostać.
Bruksela chce zmian w rolnictwie i ekosystemie
PAP: To będzie rewolucja dla rolników?
J.W.: To na pewno będzie duży wysiłek. Jednak dla takich krajów jak Polska, które są oparte przede wszystkim na małych gospodarstwach rodzinnych, to jest szansa. Zwrot w kierunku rolnictwa ekologicznego, w kierunku bardziej zrównoważonej produkcji to możliwości, które można wykorzystać.
PAP: Dla kogo zmiany mogą być trudne?
J.W.: Problemy mogą być dla takich systemów rolniczych, które są oparte na intensywnej produkcji przemysłowej. Rolnictwo w krajach opartych na rodzinnych gospodarstwach rolnych powinno sobie z tym poradzić.
Rolnicy w szoku, ekolodzy zadowoleni
PAP: Co z cenami żywności? Czy pójście w kierunku bardziej ekologicznego, zrównoważonego rolnictwa nie spowoduje ich wzrostu?
J.W.: Polityka rolna jest po to, żeby ceny utrzymywały się w rozsądnych granicach. Kluczem jest wielkość pomocy dla rolników. Jeśli rolnicy mieliby ponieść całe koszty transformacji, to oczywiście jest ryzyko wzrostu cen. Po to się im pomaga, żeby zapobiegać takiej sytuacji. Zresztą o poziomie cen nie decydują rolnicy, bo ich dochody stanowią bardzo niewielką część ostatecznej ceny żywności w sklepach. Koszty generują się gdzie indziej, np. w transporcie. Dlatego cieszę się, że w strategii "Od pola do stołu" włączona została kwestia ograniczenia potrzeb transportowych w rolnictwie. To daje szanse na wspieranie rolnictwa powiązanego z małymi rynkami, lokalnymi przetwórniami. To jest otwarcie drogi dla takich programów jak "Krowa +", o którym tak wiele w Polsce mówiono: produkcji opartej na własnym chowie, na własnych paszach z gospodarstwa, a nie z importu. To jest wielka szansa, również dla takich krajów jak Polska.
PAP: KE chce, żeby etykiety na żywności były bardziej jasne i zrozumiałe dla konsumentów. Czemu to ma służyć?
J.W.: Żeby konsumenci mogli dokonywać świadomego wyboru i żeby na tym mogło korzystać rolnictwo europejskie, które generalnie spełnia wyższe standardy jakościowe. Dzięki temu produkty europejskie, ze zrównoważonej produkcji, będą chętniej nabywane. Konsumenci będą mieli więcej informacji na temat tego, skąd jest żywność, w jaki sposób jest produkowana, przy pomocy jakich technologii. To jest coraz ważniejsze dla nich.
Wojciechowski umiarkowanym optymistą w sprawie wyrównania dopłat
PAP: Przed przyjęciem strategii w mediach pojawiały się obawy, że UE będzie chciała zakazać jedzenia mięsa.
J.W.: Nie było dyskusji o tak daleko idących postulatach. W strategie wpisane jest, że UE będzie promować żywność produkowaną w sposób zrównoważony, a więc z poszanowaniem również dobrostanu zwierząt. Chodzi m.in. o zachowanie humanitarnych sposobów chowu czy transportu.
PAP: Spodziewa się pan głosów protestu ze strony lobby rolniczego, ze strony dużych podmiotów? Są takie kraje, np. Holandia, gdzie sposób produkcji jest inny niż np. w Polsce.
J.W.: Będziemy uwzględniać różny punkt startu. Jeśli weźmiemy dane dotyczące zużycia nawozów, zużycia pestycydów, antybiotyków czy emisji gazów cieplarnianych w przeliczeniu na hektar produkcji rolnej, to różnice są kilkukrotne, czasem nawet 10-krotne. To będzie uwzględniane w planach strategicznych. Te kraje, które mają wyższy poziom zanieczyszczeń, będą musiały wykonać większy wysiłek, by się z tym uporać.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś