Strategia "Od pola do stołu". Rolników czekają duże zmiany
Znaczne ograniczenie stosowania chemicznych pestycydów, nawozów oraz antybiotyków, a także przestawienie produkcji na ekologiczne tory - takie zmiany dla rolników zapowiedział w PE Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa.
To założenia strategii "Od pola do stołu", która ma być przedstawiona przez Komisję Europejską pod koniec marca. - To ambitny plan wprowadzenia systemu zrównoważonej produkcji żywności, a europejscy rolnicy mają do odegrania w tym planie rolę kluczową - mówił podczas debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu Wojciechowski.
Minister nie sądził, że doczeka takich czasów. Nakręcają ludzi na rolników
Główne kierunki tego podejścia zostały już wskazane w komunikacie dotyczącym Europejskiego Zielonego Ładu. Inicjatywa, która wywołuje zaniepokojenie wśród rolników, ma sprawić, że unijna produkcja będzie przyjaźniejsza dla klimatu.
Komisarz zdradził, że w planach jest wprowadzenie surowszych standardów dobrostanu zwierząt, czyli warunków hodowli, takich jak np. odpowiednia przestrzeń. Celem jest też poprawa jakości gleby, wody i powietrza.
- Europejscy rolnicy mają przed sobą wielkie wyzwanie produkowania żywności w sposób zrównoważony z korzyścią dla środowiska, dla klimatu, z korzyścią dla zdrowia ludzi. To wyzwanie ambitne, ale też kosztowne - powiedział Wojciechowski.
Realizacji planu nie ułatwia fakt, że projekt wieloletnich ram finansowych, czyli budżetu UE na lata 2021-2027, zakłada zmniejszenie wydatków na rolnictwo.
Polska nie zgodzi się na podatek od mięsa
- Tak się składa, że poprzednia Komisja Europejska przedstawiła w maju 2018 roku projekt budżetu, w którym zredukowano środki na Wspólną Politykę Rolną o 17 procent, co w świetle nowych wyzwań stojących przed europejskim rolnictwem wydaje się nie do przyjęcia - oświadczył Zbigniew Kuźmiuk (PiS), wypowiadający się w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Jak zauważył w krajach Europy Zachodniej z najbardziej uprzemysłowionym rolnictwem już zasygnalizowano zmniejszenie produkcji, głównie zwierzęcej, co wywołało gwałtowne protesty rolników i wyjazd dziesiątków tysięcy ciągników na ulice miast.
Przed oporem farmerów, którzy już niejednokrotnie potrafili zjechać do Brukseli, by okazać niezadowolenie z kierunków unijnych polityk, przestrzegali też inni eurodeputowani.
- Jeśli rolnicy nie będą aktywnie włączeni do naszej debaty, to cała ta strategia zderzy się ze ścianą po prostu - mówił Herbert Dorfmann, europoseł Europejskiej Partii Ludowej. - Wychodzi teraz na to, że rolnicy są winni wszystkiemu: utraty bioróżnorodności, zmianom klimatycznym, wykorzystywaniu antybiotyków, a rzeczywistość na wsi jest całkiem inna - dodał.
Rolnicy mają powody do obaw. Jeżeli opadów nie będzie, czeka nas susza
Norbert Lins (EPL), szef komisji rolnictwa PE przekonywał, że działania dotyczące ochrony klimatu w obszarze rolnictwa powinny się skupiać na właściwych środach motywujących, a nie na zakazach.
- Jest wielka obawa, że rolnicy będą zapędzeni do kąta. Musimy włączyć rolników do debaty, by byli oni częścią rozwiązania problemu - podkreślił.
Wojciechowski uspokajał, że rolnicy zdają sobie sprawę z konieczności przejścia na zrównoważony sposób produkcji żywności.
- Jeśli obecnie część produkcji nie spełnia warunków zrównoważenia, jeśli mamy do czynienia, np. z koncentracją i intensyfikacją hodowli, to nie dlatego, że rolnicy tak chcieli, ale dlatego, że okoliczności ekonomiczne ich do tego zmusiły. Po prostu, żeby się utrzymać z gospodarstw musieli powiększać skalę produkcji. Dziś musimy pomóc rolnikom, by to zmienić. By rolnictwo znów stało się rolnictwem, a nie zamieniało się w przemysł - oświadczył komisarz.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś