Korytarze solidarnościowe, zboże z Ukrainy, opłacalność produkcji, protest na granicy – minister ocenia
UE musi wypracować instrumenty, które utworzą faktyczne korytarze solidarnościowe pozwalające na eksport ukraińskiej żywności w głąb Europy. Bez nich także w kolejnych latach, m.in. w Polsce, będą powstawały napięcia na rynku - powiedział w rozmowie z PAP minister rolnictwa Robert Telus.
"Trochę mnie niepokoi, że Komisja Europejska zgodziła się na wstrzymanie importu do pięciu przygranicznych krajów tylko do 15 września, ale mamy czas, by rozmawiać z Komisją, aby przedłużali ten zakaz. (...) Z Unią trzeba rozmawiać, trzeba ich przekonywać i walczyć o swoje" - powiedział PAP Robert Telus.
Podkreślił, że dopiero zamknięcie granicy z Ukrainą i koalicja tych pięciu krajów spowodowały, że UE zauważyła problem.
Minister Telus: w marcu, kwietniu i maju wyeksportowaliśmy ponad 3 mln ton zboża
Korytarze konieczne na już
"Unia pięknie mówi o pomocy Ukrainie przez korytarze solidarnościowe, ale to musi być faktyczny korytarz, a nie tylko przejście przez granicę, na co zwracałem uwagę podczas ostatniego posiedzenie unijnych ministrów rolnictwa. Jeżeli nie ma narzędzi, a takim narzędziem jest np. zakaz importu czterech zbóż do pięciu krajów, to korytarz nie działa. Do niedawna było tak, że ukraińskie produkty przejeżdżały tylko przez granicę z Polską i już były na terenie UE, a praktycznie pozostawały w Polsce" - zaznaczył szef MRiRW.
"Jeżeli chcemy współpracować z Ukrainą dłużej, a Ukraina chce zostać członkiem Unii, to już dzisiaj musimy zbudować odpowiednie fundamenty. Jeżeli takich rozwiązań nie będzie, to współpraca z Ukrainą będzie bardzo trudna, szczególnie dla krajów przygranicznych, w tym dla Polski" - przekonywał Telus.
Jak wyjaśnił, "dlatego nalegamy, by KE zbudowała prawdziwe korytarze solidarnościowe, to zadanie jest po stronie Unii". Zdaniem ministra produkty z Ukrainy powinny trafiać równomiernie do różnych krajów.
Nie wjeżdża już zboże z Ukrainy
Minister przypomniał, że komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski przekonuje do takiej koncepcji i na ostatniej Radzie Ministrów w Brukseli mówił "bardzo ostro" o tym, że takie korytarze trzeba zbudować i że KE musi stworzyć prawo, które będzie działało na przyszłość.
Minister o tanich kredytach dla rolników i liście firm importujących zboże z Ukrainy
Według Telusa obecnie stoimy przed historycznym rozwiązaniem - albo będziemy budować solidarność europejską, albo KE straci wielką szansę i zostawi Polskę samą z problemem, "ale wówczas będziemy musieli poradzić sobie sami".
"Pokazaliśmy to już 15 kwietnia, że potrafimy sobie poradzić" - dodał, nawiązując do opublikowanego wówczas rozporządzenia ws. wstrzymania importu zboża z Ukrainy.
"Byłem na granicy 6 czerwca. Do Polski nie wpływa już żadne zboże z Ukrainy, właściwe nie wpływa już od 15 kwietnia. Nawet to zboże, które nie zostało odprawione i stoi na granicy, będzie cofnięte decyzją Krajowej Administracji Skarbowej" - zapewnił szef resortu rolnictwa. Jak wyjaśnił, wcześniej były realizowane kontrakty zawarte przed 2 maja, a do Polski wjechało niecałe 30 tys. ton zbóż. Zaznaczył, że to niewielkie ilości, biorąc pod uwagę, że wcześniej miesięcznie przywożono pod 300 tys. ton ziarna z samej Ukrainy.
Stan zapasów stale monitorowany
Minister zapytany, ile zboża wyjechało z Polski, poinformował, że łącznie wywieziono 9 mln ton, ale najważniejszą rzeczą jest wyeksportowanie 4 mln t nadwyżki. Z danych KAS wynika, że w marcu wywieźliśmy z kraju ponad 1 mln t, w kwietniu ponad 1,1 mln t, nie ma jeszcze danych za maj, ale będzie to więcej niż w poprzednich miesiącach - zauważył szef MRiRW. Jak dodał, oznacza to, że przez te trzy miesiące wyeksportowaliśmy ponad 3 mln ton. Wyjaśnił, że wywóz odbywa się nie tylko poprzez porty, ale także na kołach. Faktycznie przez porty wywożone jest ok. 800 tys. t, choć porty zapewniają, że mogą wyeksportować miesięcznie 1 mln t ziarna.
50 proc. nadwyżki zboża już skupione od rolników? Tak twierdzi minister
"Dla mnie ważniejsze od eksportu są dane dotyczące skupu zbóż od rolników, musimy przede wszystkie opróżnić u nich magazyny i silosy. Stan zapasów jest stale monitorowany" - zapewnił minister.
Jak poinformował, z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wynika, że od lutego zostało skupione 54 proc. ziarna od stanu zboża z lutego br. Telus wyjaśnił, że w lutym ARiMR zadzwoniła do każdego rolnika, który posiada ponad 30 ha i zapytała o stan zapasów ziarna. Teraz ARiMR robi to wyrywkowo i na tej podstawie ocenia, ile ziarna zostało jeszcze u rolników. Podkreślił, że jest to wielkość szacunkowa.
Nie wiadomo co będzie wkrótce
"Trudno powiedzieć jakie będą tegoroczne plony, bo już teraz w niektórych regionach mówi się o suszy. Na wiosnę optymistycznie patrzyliśmy na plony, ale w tej chwili potrzebny jest deszcz" - zaznaczył minister rolnictwa.
"Dobre zbiory to radość dla rolników, ale w tej sytuacji mogą spowodować dodatkowe turbulencje, bo lepsze zbiory to niższa cena" - przyznał. W dodatku jest duża nieprzewidywalność cen z powodu wojny w Ukrainie - dodał.
Robert Telus zwrócił uwagę, że - podobnie jak w ubiegłym roku - nie ma obecnie nikogo, kto wiedziałby, co będzie za kilka miesięcy, a prognozy nie zawsze się sprawdzają.
"Żadna logika nie jest w stanie wygrać z wojną. Nie wiadomo, co będzie, także jak będą dobre plony" - zaznaczył Telus.
Zauważył, że na świecie zboża nie przybyło, a biorąc pod uwagę wojnę w Ukrainie, to raczej jest go mniej. Zboże, które trafiało do krajów afrykańskich czy azjatyckich, pojechało w tym roku inną drogą - przez Europę. Te kraje, które importują zboża mają jeszcze jakieś zapasy, ale w przyszłym sezonie może okazać się, że naprawdę tam zboża zabraknie i popyt na nie wzrośnie. Według ministra w Europie znalazło się dużo zboża ukraińskiego, ale także rosyjskiego, które wcześniej trafiało na inne rynki, np. do Afryki, i te dodatkowe ilości spowodowały spadek cen zbóż w Europie.
Izba Zbożowo-Paszowa: w ostatnich dniach mniej ofert sprzedaży ziarna
Protest polityczny, nie merytoryczny
Odnosząc się do ostatnich protestów rolników na granicy, którzy tłumaczą swoje niezadowolenie m.in. niskimi cenami zbóż, Telus wyjaśnił, że w tym roku pomoc państwa jest wyjątkowo duża i "jeszcze nigdy w historii rolnicy nie otrzymali takiej pomocy od państwa". Koszty hektara uprawy pszenicy kształtują się na poziomie od 4 do 5 tys. zł tj. uprawy pola, siewu, oprysków, nawozów, zbioru. Średni plon tego zboża w naszym kraju wynosi 5,5 ton z ha pszenicy. Państwo dopłaca do hektara pszenicy ponad 3 tys. zł, 500 zł do nawozów, 200 zł wynosi dopłata do paliwa, a dopłaty bezpośrednie - średnio ok. 1000 zł. "To rolnik już uzyskuje ok. 4,7 tys. zł. Jeżeli sprzeda średnio 5,5 ton po 800 zł - to wyniesie 4,4 tys. zł. Dodając 4,7 tys. zł do 4,4 tys. zł, to jego przychód wyniesie ponad 9 tys. zł - wyliczał minister.
Jak ocenił, oznacza to, że uprawa jest opłacalna i nie może to być powodem do protestów. "To pokazuje, że jest to protest polityczny, a nie merytoryczny" - stwierdził Telus.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś